Choć inflacja powinna spadać w drugiej połowie roku, na początku przyszłego znów może gwałtownie podskoczyć. Wszystko zależy od tego, czy żądania płacowe osłabną i firmy nie będą zmuszone gwałtownie podnosić cen. Ekonomiści obawiają się jednak, że jest to mało prawdopodobne.Przez ostatnie lata wzrostowi wydajności pracy nie towarzyszył wzrost płac. Dopiero gdy gospodarka zaczęła się rozwijać szybciej i wzrost PKB przekroczył 5 proc., pracownicy postanowili upomnieć się o większe pieniądze dla siebie.

W sierpniu ubiegłego roku wzrost płac pierwszy raz od lat przekroczył 10 proc. Od tego czasu oscyluje wokół dwucyfrowego poziomu, w kwietniu tego roku sięgnął nawet 12,7 proc. – Jak dotąd tym podwyżkom nie towarzyszył gwałtowny wzrost cen. Przedsiębiorstwa mogły sobie pozwolić na płacenie większych pieniędzy pracownikom ze względu na wysoką zyskowność – wyjaśnia Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale. – Jeśli jednak presja płacowa potrwa dłużej, firmy mogą zostać zmuszone do windowania cen ze względu na rosnące koszty funkcjonowania.

Ekonomista podkreśla, że dodatkowym czynnikiem, który wpłynie zapewne na podniesienie cen, będą koszty ponoszone na zakup paliw i energii. To wszystko z kolei przełoży się na poziom inflacji i jej powtórny skok. – Podwyżki cen energii są raczej przesądzone – mówi główny ekonomista BNP Paribas Michał Dybuła. – To z kolei przełoży się na ceny żywności, które stanowią aż 25 proc. w koszyku inflacyjnym. Scenariusz, w którym nie wystąpi tzw. efekt drugiej rundy, jest więc mało prawdopodobny.Efekt pojawia się, gdy wzrost cen wywołuje żądania płacowe, które z kolei prowadzą do dalszego wzrostu inflacji. Jak długo możemy się przed tym ustrzec? Janecki uważa, że przedsiębiorstwa powinny udźwignąć ciężar podwyżek jeszcze przez najbliższy rok. Jednak sytuację mogą skomplikować ceny usług.

Przeciwdziałać temu może ograniczenie deficytu sektora finansów publicznych, utrzymujący się mocny złoty oraz fakt, że stopy procentowe w Polsce zaczęto podnosić już w ubiegłym roku. – Poza tym już widać, że sytuacja na rynku pracy się pogarsza, dlatego oczekiwania płacowe powinny się trochę zmniejszyć – mówi Janusz Jankowiak, członek zespołu doradców ekonomicznych premiera. Jego zdaniem bank centralny powinien też jasno pokazać, że będzie podnosić stopy procentowe bez względu na koszty.