Najszybciej sytuacja pogarsza się w Rosji – choć jeszcze w grudniu premier Władimir Putin zapewniał rodaków, że rząd panuje nad negatywnymi zjawiskami w gospodarce, a przyszły rok zapowiada się nieźle. Wzrost PKB miał sięgnąć 6 proc.
Ale w piątek zrobiło się groźnie podczas wystąpienia w Dumie wicepremiera i ministra finansów Aleksieja Kudrina. – Wzrost gospodarczy w tym roku będzie oscylował koło zera. Dochody budżetu zmniejszą się z zaplanowanych 10,9 bln rubli (326 mld dol.) do 6,5 bln rubli (192 mld dol.). Deficyt wyniesie 6,1 proc. PKB. To jest dostatecznie wysoki deficyt, nawet na miarę kryzysu – przyznał Kudrin.
Poszczególne regiony dostaną mniej o bilion rubli (30 mld dol.), administracja nie dostanie podwyżek, a płace będą zamrożone. Na pokrycie deficytu budżetowego pójdą pieniądze zgromadzone w funduszu rezerwowym i narodowego dobrobytu (jest w nim ok. 212 mld dol.).
Wicepremier Igor Szuwałow mówił w piątek, że najtrudniejszy będzie rok 2009. – Może się tak zdarzyć, że kryzys się zakończy, a my pozostaniemy ze starą strukturą naszej gospodarki w tyle. W tym czasie nasi partnerzy z G8 odnowią swoje gospodarki i wyjdą mocniejsi – przestrzegał wicepremier. Szuwałow dodał, że państwo pomoże 2 tys. przedsiębiorstw. Ich lista jest już gotowa. Siergiej Ignatiew, prezes Banku Rosji, nie wykluczył kolejnej „fali finansowych problemów” spowodowanej niespłacaniem kredytów przez przedsiębiorstwa. – Musimy być przygotowani ma dodatkowe dokapitalizowanie banków – stwierdził szef banku centralnego. O ratowanie gospodarki Ukrainy zaapelował do rządu premier Julii Tymoszenko prezydent Wiktor Juszczenko, podkreślając konieczność wprowadzenia zmian w budżecie.
W piątek pozytywnie, choć tylko na pierwszy rzut oka, inwestorów zaskoczyły dane z amerykańskiej gospodarki. Spadek PKB w czwartym kwartale wyniósł 3,8 proc. w ujęciu kwartalnym (sprowadzonym do ujęcia rocznego), wobec spadku o 0,5 proc. w trzecim kwartale. Ekonomiści oczekiwali spadku aż o ponad 5 proc. Ale i tak dane są najgorsze od 1982 roku.