– Myślę, że w ciągu najbliższych dziesięciu dni będą już wstępne rezultaty rozpatrzenia naszej prośby – cytuje Andrieja Charkowca, ministra finansów Białorusi, agencja Interfax.
Mińsk nie chciał ujawnić, o jaką pomoc się ubiega. Zdaniem rosyjskich ekspertów chodzi o co najmniej 7 mld dol.
Sytuacja białoruskich finansów państwa jest tak zła, że w poniedziałek bank centralny Białorusi wystąpił do MFW o dodatkowy miliard dolarów kredytu ponad przyznane wcześniej 2,46 mld dol. Eksperci z misji funduszu, którzy badali sytuację kraju w maju, rekomendowali radzie nadzorczej MFW zwiększenie kredytowania właśnie o taką kwotę.
Białoruś jest zadłużona na 16,3 mld dol., w tym 8,2 mld dol. stanowią długi krótkoterminowe. Rząd nie ma ich z czego spłacać. Rezerwy kraju są niskie (3,2 mld dol.), a Łukaszenko ostatnio skonfliktował się z Rosją, gdy Kreml odmówił wartej 3,2 mld dol. pożyczki.
Ceną za kredyty z Unii ma być urynkowienie białoruskiej gospodarki. W poniedziałek podczas wizyty w Mińsku Benity Ferrero-Waldner, unijnej komisarz ds. polityki zagranicznej, prezydent Łukaszenko miał usłyszeć kilka warunków Brukseli. Jak informuje „Kommiersant”, chodzi m.in. o zgodę na rynkową prywatyzację kluczowych przedsiębiorstw, takich jak rafinerie Mozyrska i Nowopołocka czy złoża potasu.