[b]Po kolejnej emisji obligacji dolarowych inwestorzy krajowi żalą się, że zagraniczni kupujący byli faworyzowani i mogli kupić taniej polskie obligacje[/b]
[b] Piotr Marczak:[/b] Wszyscy inwestorzy kupią obligacje po tej samej cenie. Robiąc emisję na danym rynku w oczywisty sposób miejscowi inwestorzy są natomiast preferowani jeśli chodzi o przydział obligacji i nie dotyczy to tylko rynku amerykańskiego ale każdego innego. Szczególnie traktowane są bardzo duże podmioty inwestujące długoterminowo i zarządzające aktywami o wartości setek mld dolarów. Takie podmioty często nie są zainteresowane inwestycjami poniżej 100 czy nawet kilkuset mln dolarów, a z drugiej strony dotarcie do nich oznacza istotne rozszerzenie bazy inwestorskiej nabywającej polski dług. Preferencje w alokacji dla miejscowych inwestorów nie oznaczają, że istnieją ograniczenia w składaniu ofert przez pozostałych inwestorów, w tym podmioty krajowe.
Przy ostatniej emisji stopa redukcji dla polskich inwestorów była znacznie niższa niż dla pozostałych inwestorów europejskich i części amerykańskich: sprzedaż obligacji wyniosła 1,5 mld dolarów, co przy popycie 5,8 mld dolarów oznaczało, że średnia stopa alokacji powinna wynieść nieco ponad 25 proc., a tymczasem dla inwestorów krajowych wyniosła 30 proc.-35 proc. Udział inwestorów krajowych w ostatniej emisji był więc ponadstandardowy i przekroczył 13 proc..
Co do poziomu ceny, to odpowiadająca jej rentowność obligacji wyniosła dla ostatniej emisji dokładnie tyle samo, co dla emisji sprzed dwóch tygodni, czyli 6,4 proc. Jednocześnie w ostatnich dwóch tygodniach o ok. 0,15 pkt proc. wzrosła rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich stanowiących podstawę do wyceny polskich obligacji, czyli tzw. benchmark. Więc różnica w oprocentowaniu polskich i amerykańskich obligacji spadła o te 0,15 pkt proc. w stosunku do poprzedniej emisji. [b] Nie dało się pożyczyć tych środków na mniejszy procent?[/b]
Dla udanych emisji trudno jednoznacznie określić, w którym miejscu jest ta cienka, czerwona linia oddzielająca dobre i akceptowalne warunki dla podstawowych uczestników transakcji od warunków idealnych dla jednej strony ale nieakceptowalnych dla innych. Fakty są takie, że w ciągu dwóch tygodni sprzedaliśmy obligacje za 3,5 miliarda dolarów na trudnym ale i potencjalnie głębokim rynku amerykańskim, na którym nie byliśmy obecni od 2005 r. Pokazaliśmy tym samym, że mamy bardzo dobry dostęp do rynków zagranicznych i możemy pozyskiwać na nich duże kwoty. Dzięki szeroko zakrojonej akcji promocyjnej udało nam się pozyskać dużych, globalnych i długoterminowych inwestorów oraz znaczną liczbę inwestorów mniejszych, którzy do tej pory byli nieobecni lub powrócili na rynek polskiego długu. Inwestorzy ci nie tylko złożyli oferty kupna naszych obligacji dolarowych ale również zainteresowali się naszym krajowym rynkiem długu. Efekty jakościowe są więc naprawdę duże, choć być może słabo widoczne z punktu widzenie pojedynczego polskiego inwestora.