Stosunek Rosji do Karty, która reguluje współpracę energetyczną państw UE i b. ZSRR, od dawna był negatywny. Moskwie nie podobały się jej wolnorynkowe postanowienia, które mogłyby naruszyć monopol Gazpromu na rosyjskim rynku transportu gazu dopuszczając na niego zagranicznych konkurentów. Wczoraj premier Rosji oficjalnie odrzucił dokument.
Stało się to przy okazji jego wizyty w Ankarze, podczas których podpisano kilkanaście porozumień międzyrządowych, z których najważniejsze odnoszą się właśnie do współpracy w zakresie energetyki.
Dla Rosjan projekt South Stream ma kluczowe znaczenie, umożliwi bowiem zwiększenie eksportu gazu na południe Europy (gazociąg ma biec z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii i Włoch). By wesprzeć Putina i podkreślić znaczenie Turcji w tym projekcie, do Ankary przyleciał premier Włoch Berlusconi i wziął udział w uroczystości podpisania porozumień.
Projekt South Stream jest przez ekspertów uważany za kontrpropozycję Rosji wobec unijnego planu budowy gazociągu Nabucco z rejonu Morza Kaspijskiego przez Turcję na południe Europy.
Rosyjsko-włoski rurociąg ma transportować 63 mld m sześc. gazu rocznie i według inwestorów może być gotowy ok. 2015 r. W tym samym czasie powinien powstać gazociąg Nabucco.