– Banki będą płacić składki na specjalne fundusze, po to, aby zapobiec ewentualnym kryzysom – zapowiedział wczoraj Michel Barnier, unijny komisarz rynku wewnętrznego.
Komisja Europejska proponuje stworzenie sieci narodowych funduszy antykryzysowych. Jak podkreślał Barnier, to nie będzie fundusz ratunkowy, bo ma być uruchamiany wcześniej, zanim dojdzie do bankructwa. – Obecna sytuacja, w której to podatnicy stoją na pierwszej linii frontu walki z kryzysem, musi się zmienić – stwierdził Barnier. I przypomniał, że w UE średnio z krajowych budżetów poszły na ratowanie banków sumy stanowiące aż 13 proc. produktu krajowego brutto.
Z pozyskanych pieniędzy będzie finansowana przymusowa restrukturyzacja zagrożonych banków. Obejmuje ona takie operacje, jak stworzenie banku pomostowego czasowo przejmującego funkcje instytucji, która znalazła się w tarapatach. Za środki z funduszu będzie można sfinansować transfer aktywów do instytucji zewnętrznej, ewentualny podział banku na obciążony dobrymi i złymi aktywami, a także koszty administracyjne i prawne utrzymywania go przy życiu, niezbędne do realizowania bieżących płatności.
Na razie Bruksela nie przedstawia szczegółów. Sceptyczne rządy, głównie brytyjski, uspokajają, że nie będzie to jeden fundusz federalny, ale sieć 27 narodowych.
Rozważanych wariantów było kilka. Możliwe, że fundusze będą pobierały opłaty w różny sposób, choć – jak podkreślił komisarz – akurat w tej sprawie potrzebna jest możliwie duża harmonizacja. Wcześniej Komisja w wewnętrznych dyskusjach brała pod uwagę możliwość stworzenia funduszu scentralizowanego. Mógłby on być bardziej efektywny, ale – jak zauważył Barnier – trudno mówić o jednym funduszu, gdy istnieje 27 osobnych instytucji nadzorujących rynki finansowe.