Decyzję od pozbawieniu menadżerów linii premii podjął dziś dyrektor Aerofłotu Witalij Sawieliow. Poinformował też, że trzy osoby z wyższego kierownictwa zostały odsunięte do pełnienia obowiązków za popełnione błędy. To ich decyzje, jak podaje Interfaks, miały doprowadzić do paraliżu pracy Aerofłotu w dniach 26-29 grudnia, gdy z braku środka do odmrażania samolotów (nad Moskwą padały lodowe deszcze) przewoźnik odwołał ponad 200 rejsów.
Z tego powodu pracę stracił już wcześniej zastępca dyrektora generalnego Władimir Smirnow. W firmie trwa wewnętrzne śledztwo, które ma wskazać winnych nie tylko zaniedbań technicznych, ale także braku informacji i opieki nad pasażerami uwięzionymi na lotniskach.
O nagannym zachowaniu pracowników Aerofłotu napisał na swoim blogu szef lotniska Szeremietiewo Michaił Wasilenko. Ujawnił, że pomimo, że płyn do odmrażania samolotów Aerofłotu skończył się nocą z 25 na 26 grudnia, to „menadżment firmy próbował to ukryć”. - Dbali tylko o image firmy i własne bonusy zapominając o pasażerach. Dalej przyjmowali ludzi na nowe loty, choć nie było informacji o nowych dostawach odmrażacza — wyjaśnia dyrektor Szeremietiewa.
Usadowieni wygodnie w ciepłych, wyposażonych w jedzenie i picie pomieszczeniach pracownicy Aerofłotu, obojętnie przyglądali się jak tysiące Rosjan koczuje na zimnym lotnisku bez informacji i pomocy. Nie zaoferowano im nawet picia, o hotelach nie wspominając W sumie poszkodowanych przez linie lotnicze na Szeremietiewo i Domodiedowo zostało ok. 20 tys. ludzi. Dopiero 29 grudnia dyrektor Aerofłotu publicznie przyznał, że sytuacja jest krytyczna. Zwrot za bilety i wypłata odszkodowań będzie kosztować Aerofłot ponad 20 mln dol.
Koszty utraty wizerunku i wiarygodności będą dużo wyższe.