Czy rewolty w Afryce Północnej wspomogą krajową turystykę? Część wybierających się do Egiptu bądź Tunezji prawdopodobnie zrezygnuje w tym roku z wycieczki, bo proponowane przez biura podróży zamienniki są drogie. Do urlopu w Grecji, Turcji lub na Wyspach Kanaryjskich trzyosobowa rodzina musiałaby dopłacić 1,5 – 2 tys. zł.
– Szacujemy, że co najmniej 8 – 10 proc. osób planujących w pierwszej połowie roku urlop w tanich krajach afrykańskich spędzi go w Polsce – mówi Cezary Molski, wicedyrektor Departamentu Współpracy Regionalnej w Polskiej Organizacji Turystycznej.
To niemało, bo według Polskiej Izby Turystyki w 2010 r. do Egiptu wyjechało ok. 600 tys. Polaków, a do Tunezji blisko 200 tys. Na luty tylko do Egiptu wykupiono prawie 20 tys. miejsc. Jeśli niepokoje rozleją się szerzej, np. na coraz modniejsze wśród Polaków Maroko, afrykański kryzys może w ciągu roku napędzić do krajowych kurortów nawet 80 – 100 tys. osób. Zakładając, że wydałyby w nich tyle, ile miała kosztować wycieczka (do Egiptu średnio ok. 1,6 tys. zł), hotelarze i restauratorzy mogliby zgarnąć 130 – 160 mln zł.
– Skorzystać mogą obiekty noclegowe w regionach turystycznych: w pasie nadmorskim i górskim oraz na Warmii i Mazurach – twierdzi Andrzej Szafrański, redaktor naczelny miesięcznika „Hotelarstwo”.
Mazury, podobnie jak Dolny Śląsk, będą atrakcyjne nawet dla rezygnujących z Egiptu mniej zamożnych turystów niemieckich. Hotelarze przyznają, że tak już się zdarzało.