– Wzrost eksportu zawdzięczać będziemy w tym roku przede wszystkim rosnącemu popytowi na żywność w Unii Europejskiej – mówi Wiesław Łopaciuk z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Na kraje Wspólnoty, głównie Niemcy, Wielką Brytanię i Czechy, przypada ok. 80 proc. wpływów z zagranicznej sprzedaży polskich artykułów rolnych i żywnościowych.
Poza Europą rośnie też sprzedaż na inne rynki, dlatego ubiegłoroczny wzrost eksportu – według różnych szacunków – wyniósł aż 15 – 18 proc., toteż w tym roku polscy eksporterzy nie powinni narzekać. IERiGŻ prognozuje, że wyeksportujemy produkty żywnościowe za 14,1 mld euro. Kwota ta będzie o 6,2 proc. wyższa niż w 2010 r. Wzrostu wartości eksportu o ok. 10 proc. oczekują zaś eksperci Banku BGŻ.
– Oczywiście, dużo zależy od poziomu zbiorów, głównie owoców, warzyw i zbóż, których dziś nie można przewidzieć – mówi Michał Koleśnikow, ekonomista BGŻ. Dodaje, że ostateczny wynik zależeć będzie także od kursu euro do złotego. Na razie odpowiada on dużym producentom. – Przy takim poziomie, jaki mamy w tej chwili, sprzedaż zagraniczna jest opłacalna – mówi Maciej Duda, prezes notowanego na GPW Polskiego Koncernu Mięsnego Duda. W ubiegłym roku grupa ta zwiększyła sprzedaż poza Polskę o niemal jedną trzecią.
Mięso to jeden z kluczowych towarów eksportowych Polski. Zdaniem Ryszarda Smolarka, prezesa Zakładów Mięsnych Łmeat, właśnie sprzedaż zagraniczna napędzi tegoroczne wyniki branży. Rok 2011, tak jak ubiegły, powinien być korzystny także dla firm drobiarskich. Sukcesy za granicą gwarantują im niskie ceny. W styczniu tego roku polskie kurczaki były o 40 proc. tańsze od unijnych.
– Zakładamy, że przychody eksportowe naszej grupy zwiększą się w 2011 r. o 10 proc. – zapowiada Jacek Lewicki, prezes grupy Drosed, producenta Pasztetu Podlaskiego. Ostatnio spółki mięsne wykorzystują rosnący popyt na wołowinę w Turcji. Na celowniku, tak jak m.in. Indykpol, mają także Rosję.