Wśród ośmiu dużych spółek Skarbu Państwa, które w ostatnich miesiącach wybrały w konkursach zarządy na nowe kadencje, jedynie w PZU można mówić o większych zmianach. Do dotychczasowych trzech członków zarządu kierowanego nadal przez Andrzeja Klesyka dokooptowano cztery nowe osoby.
Był to jeden z powodów, dla których spółka skorzystała z usług firmy headhunterskiej Spencer Stuart, która według nieoficjalnych informacji zainkasowała około miliona złotych. Według naszych danych była to najwyższa kwota, jaką zarobiła firma executive search w konkursach na zarządy kluczowych spółek Skarbu Państwa.
Co prawda większość rad nadzorczych skorzystała z rekomendacji ministra Grada i włączyła w proces wyłaniania członków zarządów profesjonalnych doradców executive search, ale – jak przyznają sami doradcy – skutecznie negocjowała ich wynagrodzenia. Tym bardziej że zmian w zarządach było niewiele, a swoje stanowiska zachowali wszyscy prezesi. Jak wynika z wyliczeń „Rz", łączny koszt tych usług nie przekroczył 2 mln zł. Tym bardziej że np. w PGNiG i PKO BP rady nadzorcze przeprowadziły konkursy bez doradców.
– Duże spółki Skarbu Państwa potrafią bardzo ostro negocjować ceny usług, licząc, że kontrahenci poświęcą część swego wynagrodzenia ze względów prestiżowych i promocyjnych związanych z taką współpracą – twierdzi Krzysztof Nowakowski, dyrektor zarządzający spółki Korn/Ferry International, która specjalizuje się w rekrutacji top menedżerów.
Choć firmy nie podają wielkości stawek, tłumacząc się tajemnicą handlową, to według danych „Rz" koszt usługi doradców był zdecydowanie poniżej rynkowej średniej, która wynosi 1/3 rocznego wynagrodzenia menedżera (pensja + premia).