Prezesi giełdowych spółek zarabiają średnio 700 tys. rocznie

Średnie roczne wynagrodzenie szefa giełdowej spółki przekroczyło w 2010 roku 700 tys. złotych. Liderem z zarobkami ok. 4,77 mln zł złotych pozostaje prezes krakowskiego Comarchu Janusz Filipiak. Roczne wynagrodzenia u 63 menedżerów przekroczyły 1 mln zł

Publikacja: 02.05.2011 01:35

Janusz Filipiak

Janusz Filipiak

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Średnie wynagrodzenie prezesa giełdowej spółki wyniosło w ubiegłym roku 702 tys. zł – wynika z zestawienia „Rz" dokonanego na podstawie analizy raportów ponad 200 spółek z warszawskiego parkietu (w tym tworzących wskaźniki WIG20, mWIG40 i sWIG80). Liderem, podobnie jak w roku 2009, jest prezes Comarchu z zarobkami sięgającymi 4,77 mln zł.

Drugi na liście szef TVN Markus Tellenbach zarobił 4,7 mln zł. Na trzecim miejscu znalazł się prezes Orbisu Jean-Philippe Savoye, który swą funkcję pełnił do czerwca 2010 r. Jego wynagrodzenie przekroczyło 4,4 mln zł.  Biorąc pod uwagę jego wynagrodzenie w roku 2009, można zakładać, że ponad 3 mln zł stanowiła odprawa.

W sumie na płace prezesów spółki przeznaczyły w ubiegłym roku około 0,5 proc. swoich zysków. W roku 2009 ten wskaźnik przekraczał 0,7 proc.

Powiększyło się za to grono milionerów. Roczne zarobki 63 menedżerów z naszego zestawienia przekroczyły 1 mln zł. W roku 2009 było ich 54. Do tego grona dołączyli między innymi szefowie kontrolowanych przez państwo PKO BP – Zbigniew Jagiełło, i Tauronu – Dariusz Lubera, którzy uwolnili się spod reżimu ustawy kominowej.

Zmiana branżowego lidera

Tradycyjnie już na najwyższe wynagrodzenie mogli liczyć bankowcy. W ubiegłym roku ich średnie wynagrodzenie spadło jednak o ponad 16 proc. Przeciętnie prezes banku zarobił  1,67 mln zł.

Na pierwsze miejsce wysunęli się szefowie działający w spółkach przemysłu drzewnego i papierniczego (Forte, Arctic, Mondi) z zarobkami przekraczającymi 2 mln zł rocznie.  Trzecią najlepiej opłacaną branżą są ubezpieczenia, gdzie pensja prezesa  to przeciętnie 1,4 mln zł.

Ale w czołówce są również przedstawiciele innych niż banki instytucji finansowych. Przykładem może być szef Ipopemy Jacek Lewandowski, który zainkasował prawie 1,4 mln zł. To o prawie 400 tys. zł więcej niż Zbigniew Jagiełło, szef największego polskiego banku, instytucji ponad 130 razy większej niż Ipopema. Mało tego, wynagrodzenie członka zarządu Ipopemy Stanisława Waczkowskiego jest jeszcze wyższe. W ubiegłym roku zarobił ponad 3,2 mln zł.

Wprawdzie Lewandowski i Waczkowski są głównymi udziałowcami Ipopemy (grupa zajmuje się m.in. bankowością inwestycyjną, usługami brokerskimi oraz prowadzi TFI), ale czy z punktu widzenia mniejszych akcjonariuszy usprawiedliwia to pobieranie tak wysokiego wynagrodzenia?

Takich firm jest zresztą dużo więcej, a najlepszym przykładem jest lider naszego zestawienie Janusz Filipiak (wraz z żoną kontroluje informatyczną spółkę Comarch).

Zdaniem Norberta Matusiaka z Hey Group, firmy zajmującej się między innymi problematyką wynagrodzeń, zwraca uwagę, że choć w takich przypadkach widać rażące różnice chociażby w porównaniu z płacami w danej branży, to tak naprawdę właściciel sam ustala sobie wynagrodzenie. Akcjonariusz mniejszościowy może się z tym nie zgodzić i np. sprzedać swoje udziały.

W wielu  firmach akcjonariusze akceptują taki stan rzeczy, o czym świadczy zachowanie się walorów spółek na giełdzie. Ale już o akcjonariuszach np. Mostostalu Export nie można tego powiedzieć. Spółka notuje straty, inwestorzy sprzedają akcje, a prezes Michał Skipietrow inkasuje ponad 2,3 mln zł. Dodajmy, że wartość Mostostalu na GPW to zaledwie 52 mln zł.

Zagraniczni menedżerowie dostają więcej

Nieporównywalnie wyższe jest wynagrodzenie w spółkach zagranicznych notowanych na polskim parkiecie.

Trzyosobowy zarząd Cinema City otrzymał ponad 3,3 mln euro (ok. 13 mln zł), z czego dyrektor generalny Moshe Greidinger zainkasował ponad 1,5 mln euro. Z kolei prezes spółki deweloperskiej Ronson Shraga Weisman zarobił w ubiegłym roku, nie uwzględniając płatności w formie akcji, przeszło 2,6 mln zł. To również grubo powyżej średniej dla polskich spółek. Jeszcze wyższe zarobki miał dyrektor zarządzający w surowcowej spółce NWR Klaus Dieter Beck. Łącznie z bonusem za 2009 r. w wysokości prawie 2 mln euro zarobił przeszło 2,8 mln euro. Dla porównania szef Bogdanki, polskiej spółki z branży wydobywczej, zainkasował wraz z wynagrodzeniem od spółek zależnych nieco ponad 1 mln zł (ok. 0,25 mln euro).

Jeszcze większe dysproporcje są w firmach paliwowych notowanych na GPW. Prezes węgierskiego MOL zarobił w ubiegłym roku prawie 18 mln zł, podczas gdy szef PKN Orlen – największej polskiej spółki z branży – niespełna 3 mln zł.

Kominówka mniej straszna

Wraz ze zmniejszaniem zaangażowania Skarbu Państwa w spółkach coraz więcej zarządów wydostaje się spod rygorów tzw. ustawy kominowej. Do PKO BP dołączyły Tauron i GPW. W efekcie płaca Dariusza Lubery (Tauron)  w ubiegłym roku przekroczyła 1,2 mln zł i znalazł się on w pierwszej czterdziestce  najlepiej opłacanych prezesów giełdowych firm. Do prawie 770 tys. wzrosło też wynagrodzenie szefa GPW Ludwika Sobolewskiego, choć w tym przypadku prawie połowa tej kwoty to świadczenia dodatkowe (m.in.  za niewykorzystane urlopy).

Nie udało się natomiast znaleźć Skarbowi Państwa inwestora dla Enei. W tej spółce wciąż  płace zarządu ogranicza ustawa. W sumie obok Enei kominówka obowiązuje jeszcze w sześciu firmach giełdowych. Ale zarządy tych firm radzą sobie w inny sposób. Pobierają wynagrodzenie w spółkach zależnych. W ten sposób szef PGNiG Michał Szubski do pensji w wysokości 368 tys. zł dorobił 950 tys. zł, a cały zarząd w spółkach zależnych pobrał wynagrodzenie sięgające 3,21 mln zł. To dwa razy więcej niż w spółce matce.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora c.adamczyk@rp.pl

Konieczne jasne przepisy

Wynagrodzenie członków zarządu powinno być ustalane na podstawie przejrzystych procedur i zasad, z uwzględnieniem jego charakteru motywacyjnego oraz zapewnienia efektywnego i płynnego zarządzania spółką. Wynagrodzenie powinno odpowiadać wielkości przedsiębiorstwa spółki, pozostawać w rozsądnym stosunku do wyników ekonomicznych, a także wiązać się z zakresem odpowiedzialności wynikającej z pełnionej funkcji, z uwzględnieniem poziomu wynagrodzenia członków zarządu w podobnych spółkach na porównywalnym rynku.

Średnie wynagrodzenie prezesa giełdowej spółki wyniosło w ubiegłym roku 702 tys. zł – wynika z zestawienia „Rz" dokonanego na podstawie analizy raportów ponad 200 spółek z warszawskiego parkietu (w tym tworzących wskaźniki WIG20, mWIG40 i sWIG80). Liderem, podobnie jak w roku 2009, jest prezes Comarchu z zarobkami sięgającymi 4,77 mln zł.

Drugi na liście szef TVN Markus Tellenbach zarobił 4,7 mln zł. Na trzecim miejscu znalazł się prezes Orbisu Jean-Philippe Savoye, który swą funkcję pełnił do czerwca 2010 r. Jego wynagrodzenie przekroczyło 4,4 mln zł.  Biorąc pod uwagę jego wynagrodzenie w roku 2009, można zakładać, że ponad 3 mln zł stanowiła odprawa.

Pozostało 89% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli