Polski minister finansów dołączył do zgodnego chóru polityków i ekonomistów i o Draghim wypowiadał się w superlatywach. Nie liczy jednak na to, że to Włoch będzie na czele EBC, gdy Polska przyjmie euro. – Musielibyśmy wpierw zmienić konstytucję, więc nie mam pewności, że pan prezes Draghi byłby tym, który przyjmowałby Polskę do strefy euro – powiedział Jacek Rostowski. Kadencja Draghiego rozpoczyna się w listopadzie i potrwa osiem lat. Zastępuje on odchodzącego już na emeryturę Francuza Jeana-Claude'a Tricheta. W poniedziałek poparcie dla Włocha wyrazili już ministrowie finansów strefy euro, zgoda pozostałych była formalnością. Oficjalnie nominacja zostanie ogłoszona na szczycie przywódców UE 23 – 24 czerwca w Brukseli.
Unijna rada ministrów finansów poparła także wczoraj program ratowania Portugalii. Kredyty warte 78 mld euro wymagają zgody całej UE, bo częściowo (w jednej trzeciej pochodzą) z unijnego budżetu. Pozostałe dwie trzecie w równej części wpłacają MFW oraz Europejski Fundusz Stabilności Finansowej będący instrumentem państw strefy euro. Portugalia ma dostać ponad 26 mld euro jeszcze w tym roku. Kredyt jest rozłożony na trzy lata. EFSF pozyskuje pieniądze na rynku, dokona w tym roku trzech emisji obligacji, z tego dwóch jeszcze przed wakacjami. – Z moich spotkań z inwestorami na świecie wynika, że popyt na nasze papiery, obdarzone najwyższym ratingiem – potrójnym A – jest bardzo wysoki – mówił szef EFSF Klaus Regling.
Na wniosek rządu fińskiego, który zmaga się u siebie z rosnącą w siłę opozycyjną partią Prawdziwych Finów, do pakietu portugalskiego dołączono jeden dodatkowy warunek poza uzgodnionymi wcześniej zasadami konsolidacji fiskalnej oraz reform strukturalnych. Rząd portugalski ma zatrzymać inwestorów prywatnych i zniechęcić ich do pozbywania się portugalskich obligacji. Jak w praktyce ma to wyglądać – nie wiadomo. – To jest zadanie rządu w Lizbonie – powiedział Jean Claude Juncker, szef eurogrupy.
Jak poinformował wczoraj Oli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych, misja MFW, Komisji Europejskiej oraz Europejskiego Banku Centralnego będzie pracowała w Atenach dłużej i – wbrew oczekiwaniom – nie przywiezie jeszcze w tym tygodniu raportu oceniającego, jak Grecja wypełnia warunki kredytu wartego 110 mld euro. Politycy UE podkreślają, że rząd grecki musi rozpocząć prywatyzację. To był warunek dokonanego w marcu na szczycie UE złagodzenia warunków pożyczki. Jak do tej pory, nie pozyskano jeszcze ani jednego euro z prywatyzacji. A ambitny plan przewiduje sprzedaż za 50 mld euro, z czego już 15 mld euro w tym roku.