Na zorganizowanie tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Londynie Brytyjczycy planowali wydać w sumie 9,3 mld funtów i dokładnie takim budżetem dysponowali odpowiedzialni za przygotowania. Dzisiaj już wiadomo, że nie wykorzystają całej kwoty i impreza będzie tańsza. Na 43 dni przed ceremonią otwarcia Londyn jest już niemal gotowy do Igrzysk Olimpijskich i jeszcze zostało mu na koncie 476 mln funtów.
- To świetna wiadomość – skomentował informację Jeremy Hunt, sekretarz kultury Wielkiej Brytanii, kiedy dowiedział się, że zorganizowanie imprezy wykonane zostało bez opóźnień i za kwotę mniejszą niż planowano. Hunt poinformował, że niewykorzystane środki zostaną zwrócone z powrotem do budżetu.
- Wielka Brytania udowodniła światu, że nie tylko potrafi zorganizować wspaniałe widowisko, ale także potrafi wykonać wielkie przedsięwzięcie inwestycyjne w wyznaczonym czasie i po założonej cenie - chwali się Jeremy Hunt. W okazywaniu radości i optymizmu wtóruje mu jego kolega z ministerstwa sportu.
- To wspaniała reklama dla brytyjskiego sektora budownictwa, dla sportu oraz wszystkich brytyjskich spółek – stwierdził Hugh Robertson, minister sportu Wielkiej Brytanii.
Radość władz Wielkiej Brytanii psuje jednak fakt, że 476 mln funtów oszczędności nijak nie rekompensuje całkowitego kosztu organizacji imprezy, który jest ogromny. 9,3 mld funtów, które planowano wydać, to kwota niema czterokrotnie wyższa, niż szacunkowy koszt przygotowań przedstawiony w 2005 r., kiedy to ogłoszono zwycięstwo Londynu. Pierwotnie Brytyjczycy zakładali, że Igrzyska da się zorganizować za jedyne 2,4 mld funtów. Z roku na rok koszty rosły. Budżet imprezy trzeba było wielokrotnie zwiększać, by pokryć pierwotnie nie przewidziane i pominięte wydatki. Największy swój wkład w wywindowanie ceny imprezy miał podatek VAT, o którym dziwnym trafem zapomniano, rosnące koszty ochrony czy potrzeba odrestaurowania dzielnicy dolnego Lea Valley.