Na wczorajszej aukcji resort finansów sprzedał obligacje zapadające w 2021 r. i 2023 r. za ponad 3,5 mld zł. Oprocentowanie papierów dziesięcioletnich wyniosło 4,94 proc. To tylko o 50 pkt bazowych więcej niż historycznie niskie poziomy w II kw. 2005 r. Koszty finansowania tegorocznych potrzeb pożyczkowych są teraz znacznie niższe niż jeszcze pod koniec ubiegłego roku, kiedy resort zaczął pożyczać na poczet roku 2012.
Drogie pożyczki
W 2012 r. państwo weszło z dodatkową poduszką finansową wartą blisko 30 mld zł, co stanowiło 18 proc. potrzeb pożyczkowych na cały rok. Ministerstwo Finansów spieszyło się z finansowaniem w obawie przed spełnieniem się czarnego scenariusza w europejskiej gospodarce, dlatego po pierwszym półroczu miało sfinansowanych już 78 proc. potrzeb, które wynoszą 168,5 mld zł. Z tego koszty wykupu długu krajowego i zagranicznego pochłaniają łącznie 130 mld zł.
Od połowy roku zaczął się silny wzrost cen polskich papierów. Rentowność obligacji dziesięcioletnich spadła z 5,43 proc. na początku czerwca do 4,80 proc. trzy miesiące później. W tym samym czasie oprocentowanie długu dwuletniego spadło do 4,05 proc. z 4,83 proc., a pięcioletniego do 4,22 proc. z 5,04 proc. A to dwu- i pięciolatek MF emitowało w tym roku najwięcej.
30 mld zł przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych zamierza sfinansować MF w tym roku
Odsetki, jakie inwestorom płaci państwo, sprzedając chociażby na wczorajszym przetargu papiery dziesięcioletnie za ponad 3 mld zł, są teraz o ok. 20 mln zł rocznie niższe niż w listopadzie ubiegłego roku, kiedy rentowność wynosiła 5,76 proc.