Zmiany w najważniejszych światowych instytucjach finansowych

W największych światowych instytucjach dochodzi do zmian, na które akcjonariusze i klienci czekali od lat

Publikacja: 29.09.2012 00:04

Zmiany w najważniejszych światowych instytucjach finansowych

Foto: ROL

Finansowa rewolucja swoje początki ma w 2008 r., kiedy to bez pieniędzy podatników kilka potężnych banków mogłoby zbankrutować.

Teraz zmiana warty nastąpiła już w Deutsche Banku, Barclays, szykuje się w Goldman Sachs i kilku innych światowych gigantach. Tam, gdzie nie zmieniają się prezesi, akcjonariusze i rady nadzorcze biorą się za ostry przegląd etyki.

Niższe bonusy i zarobki

Nowe władze cechuje ostrożniejsze podejście do ryzyka, cięcie kosztów, w tym zarobków i bonusów – nagród wypłacanych niezależnie od tego, czy pracodawca miał zyski czy straty. W Wielkiej Brytanii wartość bonusów za zeszły rok spadła o 11 proc. w porównaniu z wypłatami za 2010 r. Ale i tak wyniosły one łącznie 21,1 mld dolarów. Zaś młodzi niezależni dilerzy, tacy jak Jerome Kerviel z Societe Generale i Kweku Adoboli z UBS, nie mają już takiej niezależności i niefrasobliwego podejścia do ryzyka kosztującego pracodawców utracone miliardy.

Oburzenie budzą nadal bankierzy, którzy jak były prezes Bob Diamond z Barclays Banku rzucają pieniędzmi na prawo i lewo. Kiedy Diamonda przesłuchiwała komisja parlamentarna w Wielkiej Brytanii, pod budynkiem otwierano butelki szampana i wypuszczano z niego „gaz". Jeśli chce pić, to niech to będzie bełt, a nie „bąbelki" – tłumaczyli demonstranci. Diamond, mimo oczywistego uczestniczenia w manipulacjach stopami Libor, miał otrzymać odprawę przekraczającą 20 mln dol. Ostatecznie został jednak zmuszony do tego, by z niej zrezygnować.

Według badań „Which?" 67 proc. Brytyjczyków jeszcze na początku tego roku uważało, że jest niewielkie prawdopodobieństwo, by bankierzy zostali ukarani utratą pracy, nawet gdyby kłamali czy oszukiwali, zaś jedynie 10 proc. ankietowanych uważa, że bankierzy są uczciwymi ludźmi działającymi w interesie klientów.

Nadzieja, że banki będą się zmieniać, pojawiła się, gdy na rynku ukazała się książka Andrewa Rossa Sorkina „Too Big to Fail" („Zbyt wielcy, by upaść") opisująca mechanizmy rządzące na Wall Street. Ale kiedy się okazało, że bankierzy, mimo kłopotów i błędów, nadal wypłacali sobie milionowe bonusy, wiadomo było, że ta szansa została stracona.

Kolejna nadzieja powiła się, kiedy na początku marca 2012 r. pracownik Goldmana Sachsa Greg Smith ujawnił praktyki obowiązujące w jego instytucji i słynne „strzyżenie muppetów", jak określano w GS naciąganie klientów. Ale chyba i to nic by nie dało, gdyby nie wybuchł skandal z manipulacją stopami Libor w londyńskim City. Dzięki temu banki i ich praktyki zostały ostatecznie wzięte pod lupę.

Krew, pot i łzy

Kwoty, jakie instytucje finansowe chcą oszczędzić, szokują zwykłych śmiertelników. Harvey Schwartz, nowy wiceprezes ds. finansowych w Goldmanie Sachsie, powszechnie typowany na następcę obecnego prezesa Lloyda Blankfeina po obniżeniu kosztów funkcjonowania banku o 1,4 mld dol., tnie kolejne pół miliarda. Schwartz nie ukrywa, że zamierza zacząć od drastycznych zmian w zarządzaniu ryzykiem. Pod nóż idą zarobki, odprawy i bonusy. Bankierzy nadal pozostaną zarobkową elitą w londyńskim City i na nowojorskiej Wall Street, ale na ich spotkaniach po pracy nie będą się już lały strumieniami najdroższe szampany i wina.

W Deutsche Banku odchodzącego „cesarza" Josefa Ackermanna, ulubionego biznesmena Angeli Merkel, zastąpiło dwóch doświadczonych bankierów młodszego pokolenia – Anshu Jain i Juergen Fitschen. W Goldmanie Sachsie na następcę Lloyda Blankfeina typuje się Harveya Schwartza. Wszyscy oni obiecują „krew, pot i łzy", ale przede wszystkim czasy niższych zysków.

Jain i Fitschen wręcz zapowiadają, że Deutsche będzie liderem zmian w bankowej kulturze. Teraz obydwaj pochylają się nad bilansami banku i zastanawiają się nad cięciami. Wiadomo, że DB pozbędzie się wartych 135 mld euro najbardziej ryzykownych aktywów. Ale kwoty, o których mówi się w Deutsche, są ogromne – koszty operacyjne banku mają spaść rocznie o 4,5 mld euro. 150 menedżerów banku otrzyma swoje bonusy dopiero po pięciu latach pracy, a nie już po pierwszym pełnym przepracowanym roku, zaś niezależna komisja zbada cały system płac. Tyle że Anshu Jain nie chce być inkwizytorem i zapowiedział, że nie ma mowy, aby obniżać pensje. Jednak główne dochody DB mają teraz pochodzić nie z działalności inwestycyjnej, ale z zarządzania majątkiem oraz działalności detalicznej.

W sytuacji, kiedy Europa jest pogrążona w kryzysie, a pieniędzy jest tu coraz mniej, DB zamierza więcej pieniędzy zarabiać w Azji i Ameryce. Największa rewolucja czeka bankowość inwestycyjną, gdzie zostało zaplanowane cięcie 1,5 tys. miejsc pracy, zaś oszczędności mają sięgnąć 1,9 mld euro.

W Barclays Banku nowy dyrektor generalny Anthony Jenkins zapowiada, że bonusy już nie będą uzależnione od zysku, ale od tego, jak konkretna osoba pracuje, zaś efekty 140 tys. zatrudnionych mają być oceniane na bieżąco. – To, jak funkcjonuje nasza instytucja,  przestrzeganie wspólnych wartości będą tak samo ważne jak wyniki finansowe – mówił Jenkins na pierwszym spotkaniu z pracownikami.

Pracownicy mówią: dość

Sami pracownicy często mieli już dosyć kultury City i Wall Street. Greg Smith nie był pierwszym pracownikiem Goldmana Sachsa, który porzucił tam pracę. Przed nim z banku odeszła Naomi Prins, która przed GS pracowała w Lehman Brothers, potem w Bear Sterns. Przy tym Prins doszła w Goldmanie do stanowiska dyrektorskiego, ale odeszła z bankowości i została dziennikarką. Jest gwiazdą programów telewizyjnych, w których chętnie krytykuje byłych pracodawców. – Czy banki dbają o interesy swoich klientów? – pytał ją reporter amerykańskiej sieci ABC. – W żadnym wypadku – odpowiedziała Prins.

Według niej banki nieustannie grają na zysk dzięki informacjom, że ktoś gdzieś coś zamierza kupić, więc wykupują surowce bądź waluty podbijając cenę, a potem sprzedają to, co kupiły wcześniej.  – Banki są od tego, żeby zarabiać pieniądze, ale czy muszą to robić w ten sposób? – zastanawiała się w ABC Naomi Prins.

Przyznała, że ostatecznie do rezygnacji z bankowości skłoniła ją sytuacja z czasu zamachów z 11 września 2001 r., kiedy już było wiadomo, co się stało w Nowym Jorku, wokół budynku GS pełno było dymu, a dilerzy się zastanawiali, jak zagrać na rynku ropy, aby zmaksymalizować zyski. No bo przecież każde wydarzenie związane z liniami lotniczymi jest powiązane z sytuacją na rynku ropy.

– Zaszokowało mnie, że nikt nie zastanawiał się, jak wyjdziemy z budynku. Wściekaliśmy się tylko, że nie działały linie telefoniczne – dodała.

Finansowa rewolucja swoje początki ma w 2008 r., kiedy to bez pieniędzy podatników kilka potężnych banków mogłoby zbankrutować.

Teraz zmiana warty nastąpiła już w Deutsche Banku, Barclays, szykuje się w Goldman Sachs i kilku innych światowych gigantach. Tam, gdzie nie zmieniają się prezesi, akcjonariusze i rady nadzorcze biorą się za ostry przegląd etyki.

Pozostało 95% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli