Legendarny inwestor John Paulson podczas spotkania z uczestnikami zarządzanych przez siebie funduszy – ich wartość to ponad 19 mld dolarów – przyznał, że przeszacował efekty kryzysu zadłużenia w strefie euro. Zapowiedział, że ograniczy inwestycje zarabiające na problemach eurolandu.
Jego fundusze obstawiły dramatyczny rozwój wydarzeń na rynkach finansowych. Scenariusz się nie spełnił, a klienci Paulsona, który podczas kryzysu w roku 2008 r. zarobił miliardy dolarów – zamiast zyskać, stracili. Niektórzy nawet blisko 19 proc. w tym roku.
Na polskim rynku działa jeden fundusz, którego strategia inwestycyjna stawia na rozpad strefy euro lub przynajmniej jej poważne problemy – „Eurogeddon" Krzysztofa Rybińskiego. Od rozpoczęcia działalności w marcu tego roku, fundusz jest już 29 proc. pod kreską. Jego twórca nie przewiduje jednak zmiany strategii. Eurogeddon w dalszym ciągu będzie grał m.in. na spadek europejskich indeksów giełdowych, spadek cen włoskich obligacji, wzrost cen złota oraz zwyżkę kursu dolara względem euro.
Fundusz mógł pozyskać najwyżej kilkunastu zamożnych klientów (Eurogeddon powstał z przekształcenia działającego już funduszu z oferty Opera TFI) – od marca jego aktywa wzrosły o niecałe 3 mln zł, a minimalna wpłata do funduszu to 200 tys. zł. Na koniec października fundusz zarządzał kwotą 3,8 mln zł.
– Eurogeddon to produkt finansowy o określonych, stałych parametrach. Jego strategia nie przewiduje aktywnego zarządzania alokacją czy zmiany polityki inwestycyjnej w czasie działalności funduszu. Zainwestowały w niego osoby, które podobnie jak ja są przekonane, że sytuacja w strefie euro zmierza w złym kierunku – mówi Krzysztof Rybiński.