Prezes NBP i minister finansów na piątkowej konferencji resortu o polskiej drodze do euro, dyskusję rozpoczną raczej od rozmowy o groszach niż o europejskiej walucie. Zwłaszcza, że projekt ustawy o zaokrąglaniu płatności, który bank centralny wysłał do konsultacji Ministerstwu Finansów w połowie stycznia, nie zyskał sprzymierzeńców po stronie rządowej.
W opinii, do której dotarła „Rz", przedstawiciele MF odpowiadają, że nowe regulacje mogą mieć negatywne skutki dla sytuacji finansowej przedsiębiorstw i być obciążeniem dla budżetu państwa. Ich zdaniem, potrzebne są dalsze analizy, aby zdecydować, czy projekt trafi na agendę prac rządu.
NBP chce, aby od 2015 r. przy płatnościach gotówką, końcowa kwota rachunku (już po uwzględnieniu podatku VAT) była zaokrąglana tak, aby sprzedawca nie musiał oddawać konsumentowi reszty w postaci monety 1- lub 2-groszowej. NBP zapewnia, że nie chodzi o wycofanie z obiegu drobnych monet, a jedynie ograniczenie popytu na nie.
Według szacunkowych danych w obiegu jest ok. 4,6 mld monet 1-gr i 2,3 mld o nominale 2 gr, a wszystkich monet łącznie jest niespełna 13 mld. Zakup najdrobniejszych monet to dla NBP spory koszt – rocznie ok. 40 mln zł, a z roku na rok rośnie ich emisja (jeszcze w 1996 r. w obiegu było ok. 0,8 mld sztuk 1- i 2-gr). Ponad 90 proc. „groszówek" trafia bowiem do skarbonek czy fontann). Polacy chętnie pozbyliby się grosza. Badania firmy SMG/KRC z lipca 2012 r. pokazują, że prawie 3/4 z nas poparłoby likwidację monet 1- i 2-gr.
Do propozycji NBP przychylają się bankowcy. – Jesteśmy zwolennikami zaokrąglania kwot rachunków i wycofania najdrobniejszych monet. Obrót pieniądza gotówkowego – sortowanie, transport – jest kosztowny dla banków, a to one zaopatrują gospodarkę w gotówkę. Zapotrzebowanie na drobne monety jest bardzo zmienne i trudno je przewidzieć, co sprawia bankom ciągłe kłopoty – mówi „Rz" Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich.