Jak zazwyczaj szczyt zaczął się od spotkania z szefem Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem. W nocy, po zakończeniu pierwszego dnia obrad 27 szefów państw i rządów, we własnym gronie spotkają się przywódcy państw strefy euro. W piątek tematem dyskusji szefów państw i rządów będą stosunki UE z Rosją.
Unijni przywódcy spotykają się tym razem w czasie, gdy sytuacja na rynkach finansowych strefy euro jest względnie spokojna, co - jak zgodnie podkreślają - wcale nie oznacza końca kryzysu zadłużenia.
Jednocześnie szefowie państw i rządów muszą wziąć pod uwagę to, że mieszkańcy UE coraz bardziej dotkliwie odczuwają społeczne koszty kryzysu oraz forsowanej przez minione lata dyscypliny finansowej - szczególnie rosnące bezrobocie. Szacuje się, że w całej Unii pracy nie ma blisko 27 mln ludzi. Bezrobocie najbardziej doskwiera mieszkańcom dotkniętych kryzysem krajów południa Europy, jak Grecja, Hiszpania, Portugalia, gdzie pracy nie ma co drugi młody człowiek. Niezadowolenie społeczne z polityki zaciskania pasa dało o sobie znać podczas niedawnych wyborów we Włoszech, gdzie sukces odnieśli populiści i przeciwnicy cięć.
"Z jednej strony mamy względną stabilizację, z drugiej strony społeczny niepokój. Przed nami wciąż długa droga do odnowienia perspektyw wzrostu gospodarczego" - powiedział szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy po czwartkowym spotkaniu z przedstawicielami europejskich związków zawodowych i pracodawców. Dodał, że strategią UE pozostaje przywrócenie i utrzymanie stabilizacji finansowej, bez której nie będzie popytu oraz inwestycji.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel, która najmocniej forsowała w UE dyscyplinę budżetową, przyznała w czwartek przed szczytem, że trzeba skoncentrować się na walce z bezrobociem wśród młodzieży. "Pieniądze muszą dotrzeć do ludzi, tak aby młodzież mogła dostać pracę. Jednocześnie musimy dalej pracować nad poprawą naszej konkurencyjności i wzrostem gospodarczym" - powiedziała dziennikarzom.