Kilka czynników sprzyjało wyjazdom zorganizowanym. Po pierwsze, obyło się bez wstrząsów w postaci upadków biur podróży (nie licząc GTI i małego R'Turu) oraz linii lotniczych (pamiętne OLT), a sytuacja w większości krajów, do których wyjeżdżają polscy turyści, była na tyle stabilna, że nie odstraszyła klientów. Owszem, w Egipcie w szczycie sezonu wojsko obaliło prezydenta i przejęło władzę, ale poza Kairem i kilkoma miastami właściwie nie zauważono zmiany. Pomogły też na pewno stabilne ceny paliwa.
Duzi mają więcej
Najbardziej zyskały firmy o znanych, dobrze kojarzonych markach. Itaka, Rainbow Tours, Neckermann mówią o kilkunasto, a nawet kilkudziesięcioprocentowym wzroście liczby turystów. – Sezon, który liczymy jako okres od listopada zeszłego roku do końca października tego roku, jest dużo lepszy, niż oczekiwaliśmy – przyznaje Piotr Henicz, wiceprezes Itaki, największego biura podróży. – Notujemy wzrost liczby klientów na poziomie 13 proc. Do 5 sierpnia skorzystało z naszych usług 402 tys. turystów. Liczymy, że w całym sezonie będzie to 510 – 520 tys. (w 2012 r. Itaka miała 475 tys. klientów – red.).
Prezes Rainbow Tours Grzegorz Baszczyński mówi o wzroście ruchu o 26 proc., Krzysztof Piątek, prezes Neckrmann Polska – o 14,7 proc., a szef Grecosa Janusz Śmigielski o 20 – 25 procentach.
Jeszcze lepiej wypada podsumowanie, jeśli wziąć pod uwagę przychody. Itaka – wzrost o 21 proc., Rainbow Tours - o 33 proc., Neckermann – o 15 proc., Grecos – o 20 – 25 procent.
Ta druga wartość cieszy touroperatorów bardziej, bo oznacza uzyskanie lepszych cen za ich produkty niż rok temu. Ostatnie lata stały pod znakiem ostrego konkurowania ze sobą firm turystycznych, co się przejawiało obniżaniem cen, nawet poniżej kosztów. Skończyło się to dla niektórych upadkiem, a dla pozostałych słabymi wynikami. Jak wyliczył ekspert turystyczny Andrzej Betlej z firmy TravelData, średnia rentowność dziesięciu największych firm w 2012 r. wyniosła tylko 0,23 procent.