Kurs dolara wyniósł we wtorek 9020 rubli białoruskich, zaś euro - 11 tys. 880 rubli. Od początku roku dolar podrożał na Białorusi o 450 rubli, czyli 5,25 proc.
Finansowy analityk Walery Pałchouski ocenia, że można by mówić o pokonaniu granicy psychologicznej, gdyby kurs walut na Białorusi wynikał wyłącznie z sytuacji na giełdzie walutowej. "Ale u nas sytuacja jest inna. Wzrost kursu rubla jest sterowany i Bank Narodowy w razie konieczności ingeruje w handel" - powiedział.
Pałchouski uważa, że do końca roku kurs amerykańskiej waluty może się podnieść jeszcze o 300 rubli białoruskich. "Powolna dewaluacja pomaga poprawić sytuację w handlu zagranicznym, szczególnie z Rosją, której waluta staniała wobec dolara w tym roku o 10 proc. Utrzymywanie w tej sytuacji stabilnego kursu rubla białoruskiego byłoby niebezpieczne dla konkurencyjności białoruskich towarów na rosyjskim rynku" - powiedział.
Wcześniej eksperci wiązali osłabienie kursu rubla białoruskiego z pogorszeniem bilansu płatniczego kraju. Według danych Banku Narodowego Białorusi deficyt rachunku bieżącego bilansu płatniczego w styczniu-maju tego roku wyniósł 3,3 mld dol., czyli 12,8 proc. PKB, podczas gdy w analogicznym okresie poprzedniego roku wynosił 2 proc.