Po 10 kwartałach recesji, w II kwartale portugalska gospodarka rozwijała się najszybciej w całej UE, urosła o 1,1 proc. To był tylko jednorazowy efekt statystyczny czy rzeczywiście Portugalia wychodzi z kryzysu?
Ricardo Bastos Salgado: W Portugalii trwa drugi rok reorganizacji gospodarki, która przynosi namacalne efekty. Udało się na przykład zasypać deficyt na rachunku obrotów bieżących, który jeszcze kilka lat temu przewyższał 10 proc. PKB. W tym roku będziemy mieli nadwyżkę. Jest to m.in. efekt przyrostu oszczędności Portugalczyków. Wartość depozytów w bankach zwiększyła się u nas od 2010 r. o 8 proc., podczas gdy w innych krajach, które korzystają z pomocy trojki, spadła. Przede wszystkim jednak, kwitnie portugalski eksport. Pomogły w tym historyczne powiązania Portugalii z Afryką i Ameryką Łacińską. Wciąż mamy problem z wysoką stopą bezrobocia, ale i ona spadła w II kwartale z 17,7 do 16,4 proc.
Programy cięć budżetowych, narzucone Grecji, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii przez trojkę, są często krytykowane jako zabójcze dla ich gospodarek. Pan sądzi, że Portugalia wybrała właściwą metodę walki z kryzysem?
Portugalia robi wszystko, co może, aby sprostać warunkom postawionym przez trojkę. Być może nie wszystkie z tych warunków były trafione, ale portugalski rząd nie mógł w nieskończoność wykazywać deficytów budżetowych. Prędzej czy później musiał zacząć wydawać mniej, niż otrzymuje. Inną kwestią jest, że Portugalia nie tylko tnie wydatki, ale też reformuje gospodarkę, np. zwiększając elastyczność rynku pracy. Według mnie należy te wysiłki kontynuować. Tkanka społeczna Portugalii temu sprzyja, bo Portugalczycy są oszczędni, pracowici i łagodni, nie reagują gwałtownie na zmiany.
W połowie przyszłego roku, program pomocowy dla Portugalii dobiegnie końca. Będą potrzebne kolejne pożyczki od trojki?