Dodatkowo około 1,9 miliona mieszkańców USA straci prawo do zasiłku do końca czerwca przyszłego roku.

W normalnych czasach w Stanach Zjednoczonych świadczenia dla bezrobotnych wypłacane są przez 26 tygodni ze stanowych funduszy ubezpieczeniowych. Od pięciu lat jednak czas ich wypłacania wydłużono dzięki pieniądzom z budżetu federalnego. W okresie najgłębszego kryzysu na rynku zatrudnienia bezrobotni mogli otrzymywać zasiłek nawet przez 99 tygodni. Do piątku, w zależności od stanu bezrobotni mogli otrzymywać dodatkowe świadczenia przez okres od trzech do dwunastu miesięcy po wygaśnięciu stanowych zasiłków. Ich średnia wysokość (świadczenia różnią się w zależności od stanu), to około 300 dolarów tygodniowo.

Kongres USA rozjechał się na zimową przerwę nie osiągając kompromisu w sprawie przedłużenia świadczeń ponad standardowe pół roku. Przeciwni temu byli przede wszystkim republikanie z Izby Reprezentantów, którzy uważają, że kryzys na rynku zatrudnienia zelżał na tyle, iż niepotrzebne są dalsze wydatki z budżetu są zbyteczne. Podczas niedawnych negocjacji republikanie optowali za niewłączaniem kwestii zasiłków do ustaw budżetowych, uzależniając ich przedłużenie od znalezienia innego źródła ich finansowania. Tylko w 2014 roku na ten cel trzeba by było przeznaczyć 19 miliardów dolarów. W Senacie znajduje się dwupartyjny projekt ustawy przedłużający zasiłki o trzy miesiące. Prezydent Barack Obama zapowiedział jej podpisanie, gdyby przeszła przez Kongres. Jest to jednak tylko tymczasowe rozwiązanie. Biały Dom zaapelował do Kongresu, aby ten rozwiązał jak najszybciej problem po powrocie z zimowej przerwy.

Program przedłużonych zasiłków prowadzono w 2008 roku, jeszcze za prezydentury George'a W. Busha. Kosztował do tej pory podatników 225 miliardów dolarów. Według obliczeń obecnej administracji ochronił jednak przed ubóstwem 11,4 miliona ludzi. Około 4 milionów Amerykanów jest jednak wciąż długoterminowo bezrobotnych.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku