Wydaje się to mało prawdopodobne, ale niezdolność jego spółki matki do spłaty części krótkoterminowego zadłużenia, która spowodowała spadek cen długu i akcji w najbardziej zadłużonych państwach eurolandu świadczy jak kruche jest zaufanie inwestorów do sektora bankowego w strefie euro.
- To pokazuje, że nawet bank z kraju peryferyjnego może mieć znaczenie systemowe - wskazuje Jerome Formeris z marsylskiego Banque Martin Maurel. Uważa on, że rozwiązanie tego problemu powinno nastąpić szybko.
Banco Espirito Santo jest drugim graczem w Portugalii a jego aktywa wynoszą mniej niż 0,3 proc. aktywów sektora bankowego w strefie euro, ale mimo to zdołał wstrząsnąć wieloma rynkami. Daje to wiele do myślenia Mario Draghiemu, szefowi Europejskiego Banku Centralnego i jego współpracownikom. EBC, który przymierza się do przejęcia obowiązków nadzorczych nad sektorem bankowym w strefie euro musi zmierzyć się z tym problemem.
Tę rolę powierzono mu by zapobiegł powtórce kryzysu zadłużeniowego i konieczności ponownego udzielenia pomocy bankom z kieszeni podatników. Pożyczkodawców poddano bezprecedensowej kontroli jakości aktywów a rezultaty tej a operacji będą znane w październiku.
Wiele instytucji, w tym włoski Banca dei Paschi di Siena i właśnie Banco Espirito Santo musiały wzmocnić się kapitałowo. W tym roku europejskie banki i firmy ubezpieczeniowe sprzedały akcje za 55 miliardów euro, a więc za więcej niż w całym 2013 r., kiedy tym sposobem pozyskały 49,3 miliarda euro.