W niedzielę odbędą się w Turcji wybory parlamentarne. Rządząca krajem od 2002 r. konserwatywna Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) najprawdopodobniej zdobędzie władzę na czwartą kadencję, a premierem będzie obecny szef rządu Ahmet Davutoglu. Wielką niewiadomą jest jednak to, jak dużą przewagę uzyska ona w parlamencie oraz czy ta przewaga będzie wystarczająca, by zmienić konstytucję tak, by zapewnić większą władzę prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi. Perspektywa powiększenia prerogatyw Erdogana niepokoi sporą część inwestorów.
Turcja była w tym roku jednym z najbardziej rozczarowujących rynków wschodzących. ISE 100, główny indeks giełdy w Istambule, stracił od początku stycznia prawie 4 proc. Lira turecka osłabła zaś o blisko 14 proc. wobec dolara. Wyprzedaż tureckich aktywów to zarówno objaw szerszego zjawiska, jakim jest wycofywanie się przez inwestorów z części rynków wschodzących w oczekiwaniu na zacieśnianie polityki pieniężnej przez amerykański Fed, jak i osłabienia wzrostu gospodarczego w Turcji oraz wzrost ryzyka politycznego.
Jeszcze dwa lata temu Turcja należała do pupilków inwestorów. Co się od tej pory zmieniło?
W poprzedniej dekadzie turecka gospodarka rozwijała się bardzo dynamicznie. O ile w 2001 r. Turcja była stawiana w jednym rzędzie obok bankrutującej Argentyny, to pod rządami Erdogana i AKP przeszła ogromną pozytywną transformację gospodarczą. Od 2001 r. turecki PKB na mieszkańca wzrósł trzykrotnie, a miliony Turków awansowało do klasy średniej. Jeszcze w 2011 r. turecki wzrost gospodarczy sięgał 8,8 proc. W 2012 r. rząd i bank centralny schłodziły go do 2,2 proc. W zeszłym roku PKB zwiększył się o 3,1 proc., co uznano za rozczarowujące tempo, a prognozy na ten rok mówią o wzroście wynoszącym 3,5 proc. Pod koniec 2013 r. Turcja została zaliczona przez analityków do „kruchej piątki", czyli rynków wschodzących w największym stopniu zagrożonych zmianą polityki Fedu.
– Tym, co Turcja ma wspólnego z wieloma dużymi rynkami wschodzącymi, jest to, że wzrost gospodarczy osłabł tam w ostatnich latach, co jest odzwierciedleniem problemów strukturalnych w gospodarce. Zbyt małe inwestycje oznaczają, że turecka gospodarka nie jest już w stanie rozwijać się tak szybko jak się do tego przyzwyczailiśmy. Widzieliśmy to samo w przypadku Rosji przed kryzysem ukraińskim oraz w przypadku Brazylii – twierdzi William Jackson, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.