Reklama

Subtelny film o życiowych rozterkach Libanek

„Karmel” – debiut libańskiej reżyserki Nadine Labaki – zaraża optymizmem, ujmuje ciepłem. Jest subtelną opowieścią o aspiracjach kobiet Orientu.Filmowy Bejrut, stolica Libanu, tonie w złocistych barwach. Na ekranie trudno dostrzec miasto zniszczone przez wojnę domową między muzułmanami a chrześcijanami (1975 – 1991). Dlaczego Labaki zrezygnowała z pokazania śladów przeszłości?

Publikacja: 05.01.2008 03:12

Subtelny film o życiowych rozterkach Libanek

Foto: Gutek Film

W tym artystycznym wyborze kryje się sens „Karmelu”. Libańska debiutantka świadomie ucieka od historii i polityki. Jej skromny, kameralny film jest afirmacją życia. Pokazuje, że pod każdą szerokością geograficzną ludziom towarzyszą te same uczucia i nadzieje.

Jednak sytuacja Libanek jest specyficzna. W „Karmelu” oglądamy historie pięciu z nich: właścicielki salonu piękności Layale (Nadine Labaki), jej pracownic Nisrine (Yasmine Elamsri) i Rimy (Joanna Mkarzel), ich stałej klientki Jamale (Gisele Aoudad), a także 65-letniej cioci Rose (Sihame Haddad), która ma nieopodal zakład krawiecki i musi opiekować się chorą psychicznie starszą siostrą Lili (Aziza Semaan).

Na pierwszy rzut oka ich problemy nie różnią się od tych, z którymi borykają się kobiety Zachodu. Bohaterki „Karmelu” również plotkują o modzie, seksie i miłości. Ale mimo że libańskie społeczeństwo jest jednym z najbardziej otwartych w arabskim świecie, to surowa i patriarchalna obyczajowość okazuje się w nim wciąż bardzo silna. Nakazy moralności i religii zmuszają Layale i przyjaciółki do ukrywania namiętności, pragnień. Prawdziwie wolne mogą poczuć się jedynie za drzwiami zakładu kosmetycznego, w przestrzeni bez mężczyzn. Tu ujawniają swoje intymne sekrety i dążenia bez obawy, że narażą się na społeczne potępienie.

Nisrine i Rima przymykają więc oko na mało perspektywiczny romans szefowej z żonatym biznesmenem. Nisrine, która za chwilę ma wziąć ślub z konserwatywnym muzułmaninem, zwierza się koleżankom, że nie jest już dziewicą. Rima stopniowo odkrywa swoją skłonność do kobiet. Jamale poddaje się zabiegom, by ukryć upływ czasu. A Rose waha się, czy przyjąć zaloty starszego pana, bo – jak podkreśla Labaki w wywiadach – libańskiej kobiecie w jej wieku nie wypada się zakochać.

Z perypetii bohaterek mógł powstać dramat punktujący napięcie między tradycją a nowoczesnością. Jednak Nadine Labaki wygładza kanty i nierówności, stara się niwelować różnice.

Reklama
Reklama

Dlatego na pierwszy plan wysuwa się grana przez nią samą postać Layale, wnosząca na ekran mnóstwo energii i optymizmu. W ten sposób film nabiera charakteru osobistej wypowiedzi reżyserki, która chce zarazić widza wiarą, że normalność jest możliwa nie tylko na ulicach Bejrutu, ale także w codziennym życiu.

Jej film jest więc łagodny, chwilami słodki, choć może delikatnie zaboleć. Tak jak depilacja za pomocą tytułowego karmelu, którego w Libanie używa się podczas zabiegów kosmetycznych.

„Karmel”. Francja, Liban 2007. Reż. Nadine Labaki. Dystrybucja: Gutek Film

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama