Zakochana Elżbieta I buduje imperium

Od piątku na ekranach "Elizabeth. Złoty wiek". Cate Blanchett wraca do roli, która 9 lat temu zrobiła z niej gwiazdę. Jednak scenariusz mocno rozczarowuje. Oglądamy opowieść, która jest słabym romansem z karykaturalnie poprowadzonym wątkiem politycznym.

Aktualizacja: 22.01.2008 17:35 Publikacja: 10.01.2008 16:35

Zakochana Elżbieta I buduje imperium

Foto: UIP

W 1998 roku powstała "Elżbieta" Shekhara Khapura – znakomite studium o młodej kobiecie, która w przyspieszonym tempie musiała dojrzeć do roli władczyni rodzącego się brytyjskiego imperium. Atutem filmu była 29-letnia Cate Blanchett.

Aktorka rewelacyjnie zagrała przemianę Elżbiety. Do dziś pamiętam ostatnią scenę. Monarchini – już upudrowana i w słynnej rudej peruce – oświadcza zdumionym dworzanom: "zostałam poślubiona Anglii". Przeszedł mnie dreszcz. Kobieta zabiła w sobie uczucia. Narodził się mit nieugiętej królowej dziewicy.

Shekhar Khapur i scenarzyści, przystępując w 2007 roku do realizacji "Elizabeth: Złotego wieku", postanowili zobaczyć, co się kryło pod tym publicznym wizerunkiem Elżbiety.

Akcja filmu zaczyna się w 1585 roku, niemal 30 lat po jej wstąpieniu na tron. Tymczasem ona cały czas czuje się zagubiona, surowa dworska etykieta ją męczy. Wpada w histerię, gdy musi podjąć twardą decyzję. Chwilami zachowuje się tak, jakby politycznie nie zdążyła okrzepnąć i wciąż była młódką z pierwszej części. Cate Blanchett potrafi z wyczuciem oddać każde wahanie władczyni – wyśmienicie wydobywa jej stłamszone emocje.

Twórcy – chcąc podkreślić ludzkie oblicze królowej – pokazują jej relację z korsarzem i podróżnikiem sir Walterem Raleighem (Clive Owen). Elżbieta odrzuca małżeńskie propozycje kolejnych władców, ale do Raleigha ma słabość. Na okazywanie uczuć wprost nie pozwala władczyni majestat. Dlatego, pragnąc zatrzymać mężczyznę przy sobie, każe damie dworu, pannie Throckmorton (Abbie Cornish), zainteresować się przystojnym obieżyświatem. Niestety, reżysera zawodzi wyczucie. Zamiast intrygującej psychologii dostajemy banal-ne romansidło. Raleigh zachowuje się niczym amant z kina lat 30., Elżbieta się na niego dąsa, a dama dworu gra potulną bidulę.

Nie lepiej jest z politycznym tłem opowieści, które nakreślone zostało grubą, komiksową kreską. Khapur straszy, że na mężną królową Elżbietę dybie szalony monarcha. Rola czarnego charakteru przypadła władcy katolickiej Hiszpanii Filipowi II (Jordi Molla). W filmie jest to rozgorączkowany dewot chodzący na krzywych, cienkich nóżkach. Jego plany utopienia we krwi protestanckiej Anglii przypominają knowania wrednego czarnoksiężnika.

Gdy doszło do starcia Wielkiej Armady z brytyjską flotą, miałem wrażenie, że oglądam baśń skleconą ze stereotypów. Z jednej strony zaślepieni wiarą źli katolicy, z drugiej zaś dobrzy, rozważni protestanci.

Shekhar Khapur próbuje przykryć scenariuszowe mielizny. Kładzie nacisk na zdjęcia. Trzeba przyznać, że operator Remi Adefarasin wyczarowuje piękne kadry. Tyle że bez dobrego scenariusza "Elizabeth: Złoty wiek" to pokaz dworskiej konfekcji, a nie dramat polityczny z prawdziwego zdarzenia.

"Elizabeth: Złoty wiek". W. Brytania 2007. Reżyseria: Shekhar Khapur. Dystrybucja: UIP

podyskutuj z autorem

Elżbieta I Tudor przyszła na świat w atmosferze skandalu. Miała być mężczyzną. To dla męskiego potomka Henryk VIII przeciwstawił się papiestwu, rozwiódł i ponownie ożenił. Tymczasem Anna Boleyn, wbrew zapewnieniom astrologów, 7 września 1533 r. urodziła córkę. Elżbieta dorastała wśród plotek o rozwiązłości matki i kolejnych macoch (król żenił się sześciokrotnie), tak więc wyobrażenie o romantycznej miłości miała nikłe. Już jako 10-latka pobierała lekcje od najznakomitszych nauczycieli. Jeden z nich Roger Ascham pisał, że umysł Elżbiety nie zdradza żadnej z „kobiecych słabości”, przeciwnie – w jej obecności czuł się, jakby przebywał z mężczyzną. Nauki pobierała u humanistów, którzy – tak jak ona – byli protestantami. Gdy decydowała się utrzymać niezależność od papiestwa, miała za sobą studia z teologii, historii i filozofii. Doceniała polityczną siłę religii, jednak nigdy nie była jej żarliwą wyznawczynią. Koronowana na królową w 1559 r. panowała, korzystając z rad najbliższych współpracowników, ale w jednym konsekwentnie się im przeciwstawiała – nie wierzyła, że jej małżeństwo zagwarantuje bezpieczeństwo Anglii. Czuła przewagę intelektualną nad kandydatami do swej ręki i nie chciała wyrzec się niezależności. Lud czcił ją jako Królową Dziewicę, ale na dworze plotkowano o jej chorobie psychicznej i seksualnych dewiacjach. Biografowie są podzieleni, jedni wskazują, że silnymi cechami królowej pozostały pragmatyzm i trzeźwa kalkulacja. Inni twierdzą, że w sprawach osobistych była niezdecydowana. Panowała blisko 30 lat. W 1603 r. zapadła na depresję, nie pozwoliła się zbadać i wkrótce zmarła.

Postać Elżbiety w kinie pojawiła się 54 razy, jako pierwsza grała ją w 1912 r. Sarah Bernhardt.

Paulina Wilk

Wcieliła się dwukrotnie w postać Elżbiety. W 1939 r. w ekranizacji dramatu Maxwella Andersona „Prywatne życie Elżbiety i Essexa” Michaela Curtiza i w 1955 r. w „Królowej dziewicy” Henry’ego Kostnera. Pierwszy film był wielkim sukcesem 31-letniej wówczas aktorki. Była to historia domniemanego romansu królowej. Gdy wybranek jej serca zaczął zdobywać coraz większą popularność, a nawet próbował przejąć tron, wtrąciła go do lochu. Drugi film, przywołujący oczarowanie piratem sir Walterem Raleigh, przeszedł bez echa.

—m.sa.

W „Zakochanym Szekspirze” (1998) Johna Maddena królowa to postać epizodyczna. Jest na ekranie tylko osiem minut, ale to wystarczyło na Oscara dla Judi Dench. W jej interpretacji i zgodnie z prawdą historyczną władczyni Anglii jest wielką miłośniczką teatru, muzyki i sztuki. Akcja filmu rozgrywa się w 1593 r. Królowa miała wówczas lat 60, Dench była o cztery lata starsza. Fikcyjna fabuła postawiła na jej drodze młodego dramaturga zakochanego w Lady Violi. Ale królowa wcześniej przyrzekła ją Lordowi Wessex.

W tym samym roku 2005 r. zagrała „Elżbietę I” w dwuczęściowym filmie telewizyjnym Toma Hoopera i jej godną po wiekach następczynię – Elżbietę II w „Królowej” Stephena Frearsa. W obu dała popis aktorstwa, zasługując na miano największej królowej wśród brytyjskich aktorek. Akcja „Elżbiety I” rozpoczyna się w 1579 r., w 15. roku panowania 46-letniej wówczas królowej (Mirren miała lat 60). Kobiety, która połączyła podzieloną walkami religijnymi Anglię i rozgromiła hiszpańską Wielką Armadę, doprowadzając państwo do rozkwitu.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu