Zostaje wykonany wyrok na więźniach. Strzałem w tył głowy. Od sceny egzekucji zaczyna się nowy film animowany w reżyserii Tomasza Bagińskiego. Ta scena nawiązuje do obrazu rozstrzelania polskich oficerów w „Katyniu” Andrzeja Wajdy.
Następnie zwłoki są wrzucane przez umundurowanego oprawcę jakby do betoniarki i wpadają na taśmociąg, gdzie poddawane są dalszej obróbce. Są im wyrywane złote zęby, które lądują na kupce już wcześniej wyrwanych innym. Ta migawka też przywołuje w Polsce wstrząsające skojarzenia. Zebrane złote zęby wpadają do kotła, gdzie są topione. Następnie złoto nalewane jest do foremek, stygnie, z nich trafia do rąk rzędu bliźniaczo podobnych szarych chińskich robotnic. Te je polerują, nawlekają i pakują. W następnej scenie wśród wiwatujących tłumów na monumentalnym stadionie chiński notabl z wypiętą piersią między dwiema hostessami zawiesza nawleczone medale na szyjach szczęśliwych zwycięzców.
Film pt. „Made in China” powstał według pomysłu i scenariusza organizacji Reporterzy bez Granic. Bagiński, nominowany do Oskara za „Katedrę” w 2003 roku, pokazał go w całości 21.04 na gali konkursu Klubu Twórców Reklamy Stowarzyszenia Agencji Reklamowych.
Na razie w Internecie i na stronie RBG można obejrzeć tylko zwiastun. Premiera zapowiedziana na 8 kwietnia nie odbyła się. Tego dnia na ulicach Paryża kilka razy zgaszono znicz. Organizacja Reporterzy bez Granic przesunęła termin.
– Francuzi zlecili mi ten film w grudniu, jeszcze przed wydarzeniami w Tybecie. Uznali, że pasuje do mojej „sztuki spadania”. Scenariusz mnie zainteresował, szczególnie styl czarnego humoru, choć zastanawiałem się przed przyjęciem go. Premiery jeszcze nie było, ale film jest rozsyłany na festiwale. O ile wiem, Francuzi wysłali go do Cannes – mówi Bagiński. Możliwe, że całość akcji zostaną ogłoszone jeszcze przed końcem kwietnia.