Wszyscy spodziewali się, że festiwal zainauguruje projekcja „Indiany Jonesa i Królestwa Kryształowej Czaszki” Stevena Spielberga. Tymczasem nowy hit Hollywoodu zostanie pokazany w niedzielę, kilka dni przed premierą światową. Do Cannes zjedzie liczna ekipa, z Harrisonem Fordem na czele.
Ale wybór pierwszego filmu nie jest przypadkowy, bo w tegorocznym programie jest wiele obrazów twórców z Ameryki Południowej lub związanych z tym kontynentem tematycznie. Najgłośniejszy z nich to ostatnie dzieło Stevena Soderbergha zapowiadane oficjalnie jako „Che”, a w rzeczywistości składające się z dwóch dwugodzinnych filmów: „Argentine” i „Guerrilla”.
Organizatorzy przywiązują się do twórców, których festiwal kiedyś wypromował. W tegorocznym konkursie zobaczymy więc m.in. nowe filmy braci Dardenne („Milczenie Lorny”), Francuza Arnauda Depsplechina („Opowieść wigilijna”), Kanadyjczyka Atoma Egoyana („Adoration”), Niemca Wima Wendersa („The Palermo Shooting”) czy Turka Nuri Bilge Ceylana („Trzy małpy”). Jednak o Złotą Palmę będą także walczyć debiutanci. Thierry Fremaux, dyrektor festiwalu odpowiedzialny za selekcję filmów, podkreśla bowiem, że Cannes stara się iść z duchem czasu i dostrzega wszystkie gatunki i trendy.
Organizatorzy są też wierni dokumentom. W programie znalazły się dwa portrety sportowców: „Maradona” Emira Kusturicy oraz „Tyson”. I przebój festiwalu Sundance „Roman Polański: Wanted and Desired” Mariny Zenovich.
Tradycyjnie nie zabraknie gwiazd. Poza „Indianą Jonesem” uczestnicy festiwalu obejrzą m.in. „Kung Fu Pandę”, którą lansują w Cannes Angelina Jolie i Dustin Hoffman, „Synecdoche, New York” Charliego Kaufmana z Philipem Seymourem Hoffmanem w roli głównej oraz „Vicky Barcelona” Woody’ego Allena.