Po przyjeździe ze Stanów pracuje pan w Krakowie nad nowym filmem. Czy to dokument?
Zbigniew Rybczyński:
Tak, dwugodzinny, choć można go też nazwać kolażem lub wydarzeniem dźwiękowoobrazowym. Nie mam jeszcze tytułu. Będzie to film o historii Żydów.
Gatunek i tematyka zaskakujące w pana twórczości.
Szukając tematu, uświadomiłem sobie, że pochodzę z kraju, gdzie kiedyś istniała bogata kultura żydowska, a zostały po niej nikłe ślady. Z kolei w Stanach spotykam wielu Żydów powołujących się na polskie korzenie. A przy tym opinie Żydów o Polakach i Polaków o Żydach bywają tak rozbieżne... Temat prowadzi też do Izraela, którego założycielami byli polscy Żydzi. W końcu doszedłem do wniosku, że nie poprzestanę na Polsce, a pokażę historię Żydów od początku do współczesności. Zaprosiłem do współpracy Eli Barbura, pisarza i korespondenta w TelAwiwie. Dużo rozmawiamy, ale nie piszemy scenariusza, bo jak zawsze film robię metodą improwizacji. Będzie gotowy za rok.