Reklama

Film oskarża sędziego

O sprawie Polańskiego przypomina dokument Mariny Zenovich - "Ścigany i pożądany"

Publikacja: 27.09.2009 19:34

Reżyser przed sądem (1977 r.)

Reżyser przed sądem (1977 r.)

Foto: AP

Dokumentalistka Marina Zenovich postanowiła wrócić do afery sprzed lat, gdy w 2003 roku Roman Polański dostał Oscara za reżyserię "Pianisty". Nie mógł odebrać statuetki, bo bał się aresztowania. W ubiegłym roku jej film "Roman Polański: Wanted and Desired" wywołał wiele komentarzy – najpierw na festiwalu Sundance, potem w Cannes.

Zenovich skontaktowała się z prawie 100 osobami, które były świadkami dawnych wydarzeń lub brały w nich udział. I postawiła tezę, że sędzia Laurence J. Rittenband mógł być stronniczy, jako że wywierał na niego presję zastępca prokuratora okręgowego David Wells, namawiając go, by skierował Polańskiego na obserwację psychiatryczną. Rittenband nader chętnie rozmawiał o sprawie Polańskiego z dziennikarzami, którzy przypuścili na reżysera medialną nagonkę. Z filmu Zenovich niezbicie wynika, że uciekający do Francji Polak mógł się obawiać stronniczego wyroku sięgającego nawet dożywocia.

Po amerykańskiej premierze filmu adwokaci reżysera Chad Hummel i Bart Dalton we wniosku skierowanym do sądu Los Angeles wnosili, by z powodu uchybień proceduralnych uchylić zarzuty wobec ich klienta. Powoływali się na ustalenia Zenovich, które ukazywały, według nich, "niewłaściwą komunikację między biurem prokuratora okręgowego a sędzią".

Co ciekawe, sam Polański nie wziął udziału w przygotowa-niu dokumentu "Ścigany i pożądany".

– Gdy tylko zaczęłam myśleć o tym filmie, napisałam do Romana Polańskiego list – powiedziała mi Zenovich półtora roku temu. – Nie dostałam odpowiedzi. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że Polański wysłał faks, którego nigdy nie odebrałam. Odnalazłyśmy go potem z jego sekretarką. Był dość lakoniczny: "Proszę nie robić o mnie dokumentu". Może dobrze się stało, że nie dostałam go od razu, gdyż pewnie zrezygnowałabym. Kiedy kończyłam zbieranie materiałów, napisałam do niego znowu. Chciałam nagrać wywiad z nim, ale – poprzez swojego agenta – odmówił po raz drugi. Zgodził się tylko na krótkie, prywatne spotkanie w Paryżu. Podziękował mi wówczas za ten film.

Reklama
Reklama

Dokument "Roman Polański: Ścigany i pożądany" został na świecie odebrany jako ważny głos na temat słabości amerykańskiej jurysdykcji i wysokiej ceny sławy. Sąd w Los Angeles odrzucił wniosek adwokatów o uchylenie zarzutów, a epilog filmu, niestety, dopisało wczoraj życie.

Dokumentalistka Marina Zenovich postanowiła wrócić do afery sprzed lat, gdy w 2003 roku Roman Polański dostał Oscara za reżyserię "Pianisty". Nie mógł odebrać statuetki, bo bał się aresztowania. W ubiegłym roku jej film "Roman Polański: Wanted and Desired" wywołał wiele komentarzy – najpierw na festiwalu Sundance, potem w Cannes.

Zenovich skontaktowała się z prawie 100 osobami, które były świadkami dawnych wydarzeń lub brały w nich udział. I postawiła tezę, że sędzia Laurence J. Rittenband mógł być stronniczy, jako że wywierał na niego presję zastępca prokuratora okręgowego David Wells, namawiając go, by skierował Polańskiego na obserwację psychiatryczną. Rittenband nader chętnie rozmawiał o sprawie Polańskiego z dziennikarzami, którzy przypuścili na reżysera medialną nagonkę. Z filmu Zenovich niezbicie wynika, że uciekający do Francji Polak mógł się obawiać stronniczego wyroku sięgającego nawet dożywocia.

Reklama
Film
Nie żyje reżyser Jerzy Sztwiertnia
Film
„To był tylko przypadek”: Co się dzieje, gdy do władzy wracają przestępcy
Patronat Rzeczpospolitej
Złota Palma z Cannes, Marcin Dorociński i „Papusza”. Weekend otwarcia 19. BNP Paribas Dwa Brzegi zapowiada się wyśmienicie
Film
Gwiazda seriali „Sex Education” i „Biały lotos” Aimee Lou Wood kręci film w Polsce
Film
12 filmów ze wsparciem Warszawy i Mazowsza. Jakie to produkcje?
Reklama
Reklama