Oglądaliśmy głównie animacje, amerykańskie superprzeboje i nowe polskie kino.
Te liczby napawają optymizmem. Ciekawe jest jednak również pytanie: jakie filmy wybieramy? I tu odpowiedź jest dość prosta. W pierwszej piętnastce kasowych przebojów są w Polsce głównie filmy dla dzieci i wielkie przygodowe hollywoodzkie hity. Animacje „Epoka lodowcowa 3”, „Madagaskar 2”, „Odlot”, „Potwory kontra obcy”, „Załoga G” — ekrany opanowały lwy i zebry, mamuty i oposy, wyszkolone świnki morskie i dziewczynka-wielkolud uderzona przez meteor rozbudzają wyobraźnię najmłodszych. Nieco starsze dzieci mają „Harry’ego Potter i księcia półkrwi” albo „Opowieść wigilijną”.
Rekordy popularności biją superprodukcje amerykańskie. „Avatar” Camerona znalazł się na liście hitów dopiero na 9 miejscu, bo w 2009 roku był na ekranie zaledwie 7 dni. 3 dni później miał już na swoim koncie ponad milion widzów. Z jakim wynikiem skończy? Może poszybować bardzo wysoko. Umiejętna reklama, rozmach produkcyjny, udział modnych gwiazd wywindowały w górę również inne przeboje — „2012”, „Anioły i demony”, „Sagę Zmierzch. Księżyc w nowiu”, „Oszukać przeznaczenie 4”.
Wśród hitów wiele tytułów ma cyferki 2, 3, 4. Jak nie ma, to też często jest sequelem sprawdzonego już filmu jak choćby „Anioły i demony”, w których wrócił na ekran bohater „Kodu Da Vinci” Dana Browna. W czasach, gdy filmy kosztują nierzadko ponad 100 mln dolarów, producenci lubią sięgać po bezpieczne wzorce.
Filmy oryginalne, nawet te nagrodzone Oscarami, nie mogą liczyć na aż tak wielką publiczność. „Slumdog. Milioner z ulicy” uplasował się dopiero pod koniec drugiej dziesiątki najchętniej oglądanych filmów. Choć trzeba przyznać, że 465 tys. widzów, jakie zgromadził to wynik nieporównywalnie lepszy od rezultatów innych zdobywców Oscarów ostatnich lat. Obejrzało ten film zaledwie 20 proc widzów mniej niż głośne „Bękarty wojny” Quentina Tarantino.