Agentka w sidłach uczuć

„Różyczka” nawiązująca do autentycznych postaci i wydarzeń z PRL wzbudza emocje. Podzieliła też recenzentów „Rz”

Aktualizacja: 11.03.2010 07:43 Publikacja: 09.03.2010 19:40

Magdalena Boczarska i Andrzej Seweryn w filmie Jana Kidawy-Błońskiego zagrali parę kochanków uwikłan

Magdalena Boczarska i Andrzej Seweryn w filmie Jana Kidawy-Błońskiego zagrali parę kochanków uwikłanych w działania bezpieki

Foto: Monolith films

[b]Pro - Barbara Hollender[/b]

[srodtytul]Miłość w czasach zarazy[/srodtytul]

[b]Film Jana Kidawy-Błońskiego to dramat namiętności, ale też przejmujący obraz totalitaryzmu. Można by go reklamować sloganem zapożyczonym od tytułu powieści Marqueza: "Miłość w czasach zarazy". [/b]

[wyimek] [b]Kochając czy inwigilując?[/b] - [link=http://www.zw.com.pl/artykul/455349_Kochajac_czy_inwigilujac__.html]z Robertem Więckiewiczem rozmawia Jolanta Gajda- Zadworna[/link][/wyimek]

"Różyczka" jest opowieścią o trójkącie. Roman Rożek, pewny siebie mężczyzna, romansuje z atrakcyjną, ale prostą i niewykształconą dziewczyną. Kamila nie wie, że związała się z agentem SB. Dowie się, gdy narzeczony nakłoni ją do współpracy i podstawi starszemu pisarzowi-opozycjoniście.

Esbek rozgrywa niebezpieczną grę, ale gdy zaczyna tracić kochankę, przeżywa tragedię. Pisarz brnie w związek, może z tęsknoty za młodością, może z poczucia samotności, choć jest zbyt inteligentny, by nie dostrzegać niepokojących sygnałów. Ale najbardziej tragiczną postacią jest sama donosicielka, której przyjdzie dwukrotnie zdradzić własne uczucia. Zgoda na układ narzucony przez narzeczonego jest dla niej dowodem miłości, ale też upokorzeniem. Potem, gdy zakocha się w pisarzu, po raz drugi poczuje wstręt do siebie: znów zdradza kogoś, kto stał się dla niej ważny.

Jan Kidawa-Błoński mocno osadza tę historię w realiach PRL. Wykorzystuje archiwalne zdjęcia z Marca '68, portretuje antysemicki klimat tamtego czasu. Pieczołowicie odtwarza wygląd ulic, wnętrz, ale przede wszystkim dylematy i wybory, przed którymi zbyt często stawali ludzie w socjalistycznym państwie. W losach pisarza można doszukiwać się sytuacji z życia Pawła Jasienicy, na którego donosiła młoda żona.

Ale to nie był wyjątkowy przypadek, tak działał komunistyczny system. Kochankę Brechta zwerbowała Stasi, wcześniej KGB podstawiło kobietę Jesieninowi. Na postać pisarza złożyli się i inni. W klubie Związku Literatów upomina się on o wolność słowa jak Jerzy Zawieyski w słynnym sejmowym przemówieniu i współpracuje z Wolną Europą jak Stefan Kisielewski.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,444813__Rozyczka____KONKURS.html][b]Konkurs dla czytelników[/b][/link] [/wyimek]

Znakomite, tchnące prawdą sceny rozgrywają się w środowisku esbeków. A dziewczyna? Obrona takich "Różyczek" jest odwagą. Ale właśnie przez los tej kobiety reżyser pokazuje, jak totalitarny system wciągał w swoje tryby zwyczajnych ludzi i jak pierwsze ustępstwa od uczciwości pociągały następne. Przypomina też o wysokiej cenie, którą przychodziło za złe wybory płacić. Zazdrościliśmy Niemcom "Życia na podsłuchu", dziś szanujmy odwagę spojrzenia na rodzime losy nie przez czarno-białe okulary.

"Różyczka" to najlepszy film w dorobku Jana Kidawy-Błońskiego, świetnie zrealizowany i rewelacyjnie zagrany przez Magdalenę Boczarską, Roberta Więckiewicza oraz Andrzeja Seweryna.

[b]Kontra - Rafał Świątek[/b]

[srodtytul]Fałszywe obrazki marcowe [/srodtytul]

[b]

Film Jana Kidawy-Błońskiego to zmarnowana szansa na polskie "Życie na podsłuchu". Nagrodzony Oscarem obraz Floriana Henckela von Donnersmarcka opisywał mechanizm unicestwiania ludzi przez totalitarne państwo. A przy tym zaskakiwał postacią agenta Stasi, który z oprawcy stopniowo przeistaczał się w obrońcę swoich ofiar. [/b]

Kluczem do sukcesu niemieckiego filmu był nie tylko pierwszorzędnie nakreślony kontekst, ale przede wszystkim wiarygodny psychologicznie portret głównego bohatera.

Tymczasem "Różyczka" zawodzi w obu przypadkach. Zamiast sugestywnie ukazanego polityczno-społecznego tła 1968 roku, co prowadziłoby do zagęszczenia atmosfery wokół miłosnego trójkąta między esbekiem, inwigilowanym literatem i zakochaną w obu mężczyznach agentką, dostajemy nieudolną ilustrację marcowych wydarzeń.

Reżyser odtwarza m.in. legendarną inscenizację "Dziadów". Tyle że spektakl, który porwał publiczność i wbrew intencjom władzy rozbudził patriotyczną świadomość, wypada na ekranie gorzej niż przedstawienie w amatorskim teatrzyku. Jak widz ma uwierzyć, że ogląda jedno z najważniejszych wydarzeń w historii polskiego teatru?

Takich wpadek jest znacznie więcej. Nie przekonuje ani scena pałowania studentów przez "aktyw robotniczy" na Krakowskim Przedmieściu, ani finałowa sekwencja na Dworcu Gdańskim, skąd odjeżdżali wyrzuceni z PRL obywatele pochodzenia żydowskiego. Wydarzenia-symbole Marca '68 zamieniają się wręcz w swoją karykaturę.

Co prawda Kidawa-Błoński wplata w narrację materiały archiwalne, ale robi to niekonsekwentnie. Archiwalia nie budują klimatu epoki. Służą łataniu braków w scenografii.

W byle jak nakreślone tło wpisany został dramat o miłości i uwikłaniu w zło. Temat jak z "Rewersu" Borysa Lankosza. Jednak Kidawie-Błońskiemu, w przeciwieństwie do młodszego kolegi po fachu, zabrakło pomysłu, jak go pokazać.

TW "Różyczka" miota się między szlachetnym pisarzem a brutalem z SB, który każe jej pisać raporty na wielkiego literata. Jak ta kobieta znosi życie w kłamstwie? Co sprawia, że jednocześnie pociąga ją inteligent z salonów i ordynarny prostak? Reżysera w ogóle nie obchodzi uwiarygodnienie rozterek niejednoznacznej moralnie bohaterki. Natomiast skupia się na eksponowaniu jej ciała. W nadmiarze i bez sensu. Tak jakby jedynym powodem obsadzenia Magdaleny Boczarskiej w roli Kamili Sakowicz vel "Różyczki" była chęć zobaczenia, jak wypadnie fotografowana w minispódniczkach lub pościeli.

[link=http://www.rp.pl/artykul/9131,444813__Rozyczka____KONKURS.html]Zobacz konkurs dla czytelników[/link]

[link=http://www.facebook.com/pages/Serwis-Kulturalny-rppl/140157390741] Komentuj na Facebooku[/link]

[ramka]

[b]

Analiza

Granica między sztuką, mediami a prawem [/b]

Jak długo jedni wkraczać będą w interesy, dobra innych, tak długo drudzy będą się bronić. Jako dobro osobiste uznany zaś jest też kult, pamięć po osobie bliskiej. Córka Pawła Jasienicy przesadza wszakże, ostrzegając, że nawiązywanie do pisarza i jego rodziny w kontekście "Różyczki" będzie naruszeniem jej dóbr osobistych.

Nawet tej krótkiej analizy nie da się napisać bez wymienienia nazwiska pisarza, zresztą autor owego ostrzeżenia, mec. Maciej Ślusarek, wyjaśnił "Rz", że nie chodzi o nawiązywanie, ale o przedstawianie filmu jako biografii. – To pachnie cenzurą prewencyjną – argumentuje reżyser. – Jeżeli reakcją na ostrzeżenie jest wstrzymanie publikacji, trudno mówić o cenzurze. To działanie prywatnego wydawcy, który obawia się konsekwencji prawnych – odpowiada na to dr Adam Bodnar z Fundacji Helsińskiej.

Gdzie jest granica, której media nie mogą przekraczać? Gdyby film zawierał informacje nieprawdziwe, a dziennikarze pisaliby o nim jako o biografii, narażaliby się na odpowiedzialność. Z drugiej jednak strony nie sposób mówić o "Różyczce", nie nawiązując do powstałej wrzawy, m.in. za sprawą córki pisarza. Kto zresztą przytacza obraźliwą czy bezprawną wypowiedź celem jej skrytykowania lub zdystansowania się, nie ponosi odpowiedzialności.

Jak długo żyją bliscy zmarłego, media muszą się liczyć z konsekwencjami naruszania ich dóbr, prywatności, choć ochrona jest mniejsza niż w przypadku osób żyjących.

[i] Marek Domagalski[/i][/ramka]

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu