Esbek rozgrywa niebezpieczną grę, ale gdy zaczyna tracić kochankę, przeżywa tragedię. Pisarz brnie w związek, może z tęsknoty za młodością, może z poczucia samotności, choć jest zbyt inteligentny, by nie dostrzegać niepokojących sygnałów. Ale najbardziej tragiczną postacią jest sama donosicielka, której przyjdzie dwukrotnie zdradzić własne uczucia. Zgoda na układ narzucony przez narzeczonego jest dla niej dowodem miłości, ale też upokorzeniem. Potem, gdy zakocha się w pisarzu, po raz drugi poczuje wstręt do siebie: znów zdradza kogoś, kto stał się dla niej ważny.
Jan Kidawa-Błoński mocno osadza tę historię w realiach PRL. Wykorzystuje archiwalne zdjęcia z Marca '68, portretuje antysemicki klimat tamtego czasu. Pieczołowicie odtwarza wygląd ulic, wnętrz, ale przede wszystkim dylematy i wybory, przed którymi zbyt często stawali ludzie w socjalistycznym państwie. W losach pisarza można doszukiwać się sytuacji z życia Pawła Jasienicy, na którego donosiła młoda żona.
Ale to nie był wyjątkowy przypadek, tak działał komunistyczny system. Kochankę Brechta zwerbowała Stasi, wcześniej KGB podstawiło kobietę Jesieninowi. Na postać pisarza złożyli się i inni. W klubie Związku Literatów upomina się on o wolność słowa jak Jerzy Zawieyski w słynnym sejmowym przemówieniu i współpracuje z Wolną Europą jak Stefan Kisielewski.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,444813__Rozyczka____KONKURS.html][b]Konkurs dla czytelników[/b][/link] [/wyimek]
Znakomite, tchnące prawdą sceny rozgrywają się w środowisku esbeków. A dziewczyna? Obrona takich "Różyczek" jest odwagą. Ale właśnie przez los tej kobiety reżyser pokazuje, jak totalitarny system wciągał w swoje tryby zwyczajnych ludzi i jak pierwsze ustępstwa od uczciwości pociągały następne. Przypomina też o wysokiej cenie, którą przychodziło za złe wybory płacić. Zazdrościliśmy Niemcom "Życia na podsłuchu", dziś szanujmy odwagę spojrzenia na rodzime losy nie przez czarno-białe okulary.
"Różyczka" to najlepszy film w dorobku Jana Kidawy-Błońskiego, świetnie zrealizowany i rewelacyjnie zagrany przez Magdalenę Boczarską, Roberta Więckiewicza oraz Andrzeja Seweryna.