Śmierć w Wenecji *****

Film Luchino Viscontiego to prawdziwe dzieło sztuki, nie tylko filmowej, któremu ani czas, ani postęp techniki nie zrobiły najmniejszej krzywdy

Aktualizacja: 23.07.2010 18:09 Publikacja: 22.07.2010 16:25

To, co w opowiadaniu było tłem przeżyć bohatera – Wenecja, luksusowy hotel na Lido, zagrażająca mias

To, co w opowiadaniu było tłem przeżyć bohatera – Wenecja, luksusowy hotel na Lido, zagrażająca miastu epidemia cholery – dla reżysera jest głównym elementem fabularnym

Foto: Materiały Promocyjne

Czytaj też:

[link=http://www.rp.pl/artykul/9131,511908_Uwiedziony_przez_Viscontiego.html]Uwiedziony przez Viscontiego[/link]

[link=http://www.rp.pl/artykul/9148,511910_Spadkobierca_XIX_wieku_.html]Spadkobierca XIX wieku [/link]

[link=http://www.rp.pl/artykul/9148,511910_Spadkobierca_XIX_wieku_.html]Oglądaj tv.rp.pl[/link]

[link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,511908.html]Galeria zdjęć z filmu[/link]

Zaczyna się problem, gdy owe gwiazdki trzeba przyznać klasyce. To trochę tak, jakby w ten sposób oceniać obrazy Rembrandta, Leonarda da Vinci czy van Gogha.

Film, choć jego historia w porównaniu z innymi dziedzinami twórczości długością imponować nie może, też dorobił się arcydzieł, których trwałość zweryfikował czas.

To właśnie przypadek „Śmierci w Wenecji“ Luchino Viscontiego, prawdziwego dzieła sztuki – nie tylko filmowej, któremu ani czas, ani postęp techniki nie zrobiły najmniejszej krzywdy.

Tematem przedostatniego filmu włoskiego mistrza kina jest fascynacja śmiercią. Czyniąc tak, reżyser odszedł daleko od będącego podstawą scenariusza opowiadania Tomasza Manna.

W utworze niemieckiego pisarza ideą była nieuchwytność doskonałego piękna spersonifikowana w postaci nastoletniego Tadzia. Visconti wprowadził także inne zmiany: pisarza przemienił w kompozytora Gustawa von Aschenbacha (uznając, że pierwowzorem tej postaci był kompozytor Gustaw Mahler, którego utwory wykorzystał jako ilustrację muzyczną), wprowadził wiele retrospektywnych wątków, których nie ma u Manna.

To, co w opowiadaniu było tłem przeżyć bohatera – Wenecja, luksusowy hotel na Lido, zagrażająca miastu epidemia cholery – dla reżysera (także współscenarzysty) jest głównym elementem fabularnym. Dlatego dokonał niezwykle drobiazgowej, wręcz pedantycznej rekonstrukcji epoki: Wenecji z 1911 r.

– W tym filmie – mówił Visconti – chciałem zrealizować mój dawny zamiar. Zawsze pociągał mnie temat niezgodności między aspiracjami estetycznymi artysty i życiem, pomiędzy sytuacją artysty, który pozornie wznosi się ponad historię, a jego przynależnością do określonej struktury historycznej. Nie odważyłem się podjąć tego tematu wcześniej. Czekałem aż zdobędę dostateczną dojrzałość i doświadczenie, by przystąpić do takiego rozrachunku.

Opłaciło się czekać. Visconti uwiarygodnił dramat artysty poszukującego skończonego ideału piękna i jednocześnie borykającego się z fizjologicznymi objawami nadchodzącej starości. Ów dramat się zwielokrotni, gdy poszukiwane piękno przybierze niespodziewanie efebowate kształty młodego Polaka.

Zafascynowany chłopcem Aschenbach (życiowa rola Bogarde’a) pragnie się do niego zbliżyć, ale jednocześnie nigdy granicy bliskości nie przekracza. Ba, płaci śmiercią za możliwość obserwowania go z daleka.

[i]Włochy, Francja 1971, reż. Luchino Visconti, wyk. Dirk Bogarde, Björn Andrésen, Silvana Mangano, Romolo Valli, Franco Fabrizi, Leslie French[/i]

[ramka][srodtytul]Warto wiedzieć[/srodtytul]

Luchino Visconti (1906 – 1976) to arcymistrz światowego kina, przedstawiciel niezwykle rzadkiej rasy reżyserów-autorów, malowniczych, wizjonerskich, pełnych rozmachu i niepowtarzalnego stylu. Przesiąknięty tradycją europejskiej kultury głęboko rozumiał historię i jej bieg, fascynował się upadaniem, dekadencją, przesileniem epok, formacji, kultur, ale także przemijaniem w skali jednostkowej, kresem życia, starością, śmiercią. Tworzył ekranowe wizje o naprawdę niebywałej sile oddziaływania i konsekwencji, w których stapiał różnorodne elementy w jedną zniewalającą całość. Był czwartym synem księcia Giuseppe Viscontiego di Modrone i Carli, z fabrykanckiej rodziny Erba. Jednak już w młodości odciął się od korzeni i zbliżył do komunistów, choć do partii nigdy nie wstąpił. Jego debiutanckie „Opętanie” (1942), na podstawie amerykańskiego kryminału J.M. Caine’a „Listonosz dzwoni zawsze dwa razy”, uznawane jest za początek neorealizmu. A fabularyzowany dokument „Ziemia drży” (1948) o rodzinie sycylijskich rybaków uznano za arcydzieło tego nurtu. Z czasem ujawnił zamiłowanie do wielkich form widowiskowych, m.in. w „Zmysłach” (1954), „Lamparcie” (1963), „Zmierzchu bogów” (1969), „Ludwigu” (1972), „Niewinnych” (1976).[/ramka]

Czytaj też:

[link=http://www.rp.pl/artykul/9131,511908_Uwiedziony_przez_Viscontiego.html]Uwiedziony przez Viscontiego[/link]

Pozostało 97% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu