Film reżyseruje Barry Levinson – twórca m.in. „Rain Man” i „Bugsy”. Lekarza nazywanego Doktorem Śmierć zagrał Al Pacino. Ta rola to majstersztyk. Nic dziwnego, że otrzymał za nią nagrodę Emmy i Złoty Glob.
Kevorkiana poznajemy jako przygaszonego, starszego człowieka, który ma świadomość przegranej. Nie był doceniany, gdy pracował jako patolog. A po tym, gdy zaczął pomagać śmiertelnie chorym umrzeć, stał się wrogiem wymiaru sprawiedliwości.
Przez długi czas sądy i policja były wobec niego bezradne. Kevorkian nie zabijał. Asystował jedynie przy samobójstwach, na co nie było w prawie odpowiedniego paragrafu.
Najpierw nagrywał na wideo wypowiedzi pacjentów. Mówili o nieludzkim cierpieniu i wyrażali zgodę na rozstanie się z życiem. Następnie korzystali z urządzenia skonstruowanego przez Doktora Śmierć. Wystarczyło zerwać plombę, by wdychać trujący gaz. W ten sposób Kevorkian „pomógł” 130 osobom. Za swoje usługi nie brał pieniędzy.
Jednak lekarzowi nie wystarczało egzystowanie w szarej strefie. Chciał być jak Mahatma Ghandi lub Martin Luther King, na których często się powoływał. Miał nadzieję, że wpłynie na społeczną świadomość, by walczyć o poszerzenie sfery praw obywatelskich o śmierć na życzenie.