Brytyjski aktor powetował sobie zeszłoroczną porażkę, gdy nie dostał Oscara za główną kreację w "Samotnym mężczyźnie" Toma Forda. Może zawołać tak jak kiedyś James Cameron: "Jestem królem świata".

Czytaj relację z oscarowej nocy

My trzymaliśmy kciuki za ... rodaka. W kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy nominację otrzymał Jesse Eisenberg - Mark Zuckerberg z "The Social Network". Eisenberg ma związki z Polską. Jego rodzice wyemigrowali do Stanów ze Szczecina. On sam płynnie mówi po polsku i lubi podkreślać swoje pochodzenie. – Pod wieloma względami bardziej czuję się Polakiem niż Amerykaninem – mówił.

Prima balerina mogła być tylko jedna, czyli zgodnie z przewidywaniami wygrała Natalie Portman ("Czarny łabędź"). Triumfowała w niezwykle mocno obsadzonej w tym roku kategorii, pokonując o wiele bardziej utytułowane koleżanki po fachu, m.in. Anette Bening i Nicole Kidman. Ale gwiazdą jutra będzie 21-letnia Jennifer Lawrence z "Do szpiku kości". Niewykluczone, że gdyby nie młody wiek, to ona otrzymałaby Oscara od członków Akademii. Na razie musi zadowolić się porównaniami do Jodie Foster i Charlize Theron.

Najlepszy reżyser. Niespodzianka! Tom Hooper, reżyser "Jak zostać królem" pokonał faworyzowanego Davida Finchera, twórcę "The Social Network". Hooper triumfował nad kwartetem niezależnych hollywoodzkich reżyserów, czyli oprócz Finchera, Davida O. Russela ("Fighter"), braci Coen ("Prawdziwe męstwo") i Darrena Aronofsky'ego ("Czarny łabędź"). "Jak zostać królem" ma dotąd jedynie dwa Oscary na 12 nominacji, ale za to w najbardziej prestiżowych kategoriach: scenariusz oryginalny i reżyseria.