Niemiecki reżyser po prostu zbiera fakty. Rozmawia z matką Chodorkowskiego, jego byłą żoną, synem. Spotyka się ze współpracownikami z Jukosu, dołącza materiały z oficjalnych narad politycznych.
Z filmu wyłania się interesujący portret. Chłopak z Komsomołu, który po pieriestrojce złapał wiatr w żagle. Jeden z najbogatszych ludzi świata, a jednocześnie idealista rezygnujący z obstawy. Założyciel prywatnego banku Menakop, który w 1995 r. za ok. 400 mln dolarów przejął przedsiębiorstwo naftowe Jukos.
To wreszcie człowiek, który zbudował finansowe mocarstwo, a gdy poczuł się silny, zaczął spłacać dług demokracji: opowiadać się za obywatelskim, transparentnym państwem i wspierać opozycję. W filmie znalazł się m.in. zapis spotkania oligarchów z Putinem w 2003 roku, gdy Chodorkowski oskarżył rosyjskiego prezydenta o korupcję.
Współpracownicy Chodorkowskiego, bojąc się zatrzymań, opuścili Rosję, on – mimo ostrzeżeń – zdecydował się zostać. Tuschi odtwarza jego procesy: pierwszy o niepłacenie podatków i drugi – o kradzież ropy. A wreszcie udaje mu się przeprowadzić krótką rozmowę z samym Chodorkowskim, który zdaje sobie sprawę, jaką grę podjął. I wie, że czekają go lata w syberyjskim łagrze.
Ale jeszcze ciekawszy od portretu szefa Jukosu jest w tym filmie portret Rosji. Nowej, mającej rozmach i wielkie marzenia, wychodzącej ku światu, a jednocześnie zachowującej dawną mentalność.