- Próbuję pokazać kolejną straconą generację – mówi Ken Loach. – W ubiegłym roku liczba bezrobotnych w przedziale wiekowym do 30 lat po raz pierwszy przekroczyła w Wielkiej Brytanii milion. To oznacza armię młodych ludzi, którzy, patrząc w przyszłość, widzą pustkę.
76-letni reżyser, sam wywodzący się z robotniczego środowiska z miasta Nuneaton, zawsze stawał po stronie tych, których społeczne mechanizmy spychały na margines. Tym razem wrócił do Glasgow, gdzie przed dekadą nakręcił „Słodką szesnastkę".
Bohater tamtego filmu żył na ubogim przedmieściu. Jego codziennością były brudne ulice, ojczym, który może tylko skopać, gwałt i rozczarowania. Ale chłopak marzył, że wszystko zmieni się w dniu jego 16. urodzin, gdy z więzienia wyjdzie matka. Chciał ją wprowadzić do innego, lepszego świata. Wyrwać z nędzy. Dlatego zaczął pracować dla miejscowych gangsterów.
Bohaterowie „Whisky dla aniołów" mogliby być jego starszym rodzeństwem. Oni też nie mają przed sobą perspektyw. Spotykają się w sądzie, oskarżeni za drobne kradzieże. Tylko Robby ma poważniejsze zarzuty: pobicia, bójki uliczne. Ale jego dziewczyna jest w ciąży. Robby chce się zmienić, przekonać do siebie jej rodzinę, stworzyć jej i dziecku przyzwoite warunki.