To nie jest świat dla starych ludzi, czyli powrót do przyszłości

Na łamach pewnej gazety młode matki nie tak dawno temu irytowały się, że w przebieralni na basenie dzieci muszą patrzeć na „nieestetyczne ciała starych kobiet".

Publikacja: 04.11.2012 15:00

Cóż, to może pozbądźmy się ich i starych mężczyzn przy okazji, wysyłając wszystkich w kosmos? Albo do przeszłości? Żeby sami się zabili? Skandalicznie podłe, wstrętne wypowiedzi przypomniały mi się podczas oglądania amerykańskiego „Loopera – pętli czasu", najlepszego thrillera SF od czasu znakomitej „Incepcji". W filmie Riana Johnsona cofamy się z roku 2074 do 2044. Istnieją tam tzw. looperzy, płatni mordercy zabijający na zlecenie ludzi wysyłanych do nich z przyszłości. Looperzy eliminują zakapturzone postaci i odbierają przytwierdzoną do nich zapłatę – spore pieniądze w kryzysowych czasach.

"Looper – pętla czasu" Rian Johnson USA 2012

W końcu jednak nadejdzie taki moment, że po odsłonięciu kaptura przybysza looper zobaczy swoją twarz, starą i pomarszczoną. Tak zakończy się kontrakt, taki jest warunek jego zawarcia. Młody Joseph Gordon-Levitt spojrzy w swoją twarz Bruce'a Willisa. Do żadnego morderstwa jednak nie dojdzie. Przecież Willis nie umiera, wyjąwszy „Szósty zmysł"...

Świetnym thrillerem okazała się też polska premiera brytyjsko-irlandzkiego „Kryptonimu: Shadow Dancer" Jamesa Marsha. Tym razem cofamy się w przeszłość, do Belfastu lat 90. XX w. – a w retrospekcji jeszcze 20 lat do tyłu – gdy IRA wciąż organizuje ataki terrorystyczne, a MI5 usiłuje ją powstrzymać. Mamy tu do czynienia z misterną siatką powiązań, tajnych agentów i nielojalności. Jest i namiętność, ale prawdziwa, niesentymentalna, w dodatku zakazana. Członkini IRA zostaje zmuszona do współpracy z Brytyjczykami – dla dobra jej syna. Fantastycznie gra ją nagrodzona w Edynburgu Andrea Riseborough. U jej boku niedoszły agent 007 Clive Owen i dawno nieoglądana Gillian Anderson, która nigdy nie wyglądała lepiej.

"Kryptonim: Shadow Dancer" James Marsh Irlandia, Wielka Brytania 2012

W nagrodzonej canneńską Złotą Palmą „Miłości" Michaela Hanekego też zobaczymy aktorów niewidzianych od wieków. Dwoje starszych ludzi to bohaterowie historii końca pewnego zgodnego małżeństwa, które przeżyło ze sobą wiele dziesięcioleci. Nie powoduje go śmierć uczucia, ale wylew i jego reperkusje – paraliż. Pogarszający się stan Anne (świetna Emmanuelle Riva, pamiętna z roli w „Hiroszima, moja miłość"), całkowicie teraz zależnej od męża Georgesa (Jean-Louis Trintignant), wystawia na próbę jego miłość do niej...

"Miłość Michael" Haneke Austria, Francja, Niemcy 2012

Pomimo scen obliczonych na wzbudzenie silnej reakcji widza „Miłość" nie ma takiej siły rażenia jak poprzednie dramaty Hanekego. Pozostaje jednak ważnym filmem na temat starości, dla współczesnego kina zazwyczaj niefotogenicznej, a dla wielu ludzi wokół nas – niewybaczalnej.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu