Polski operator Janusz Kamiński otrzymał dziś kolejną w swej karierze nominację do Oscara. Znowu za film Stevena Spielberga. "Lincoln" jest jednym z faworytów tegorocznej edycji nagród.
Amerykańska Akademia Filmowa ogłasza listę filmów nominowanych do Oscara. Najwięcej emocji, jak zwykle, budzi kategoria najlepszego filmu roku. W 2009 roku akademicy postanowili, że w tej konkurencji może zostać nominowanych od pięciu do dziesięciu pozycji. W Hollywood zaczęto nawet żartować, że dziś trudno zrobić coś, co nie miałoby szansy na Oscara, ale za decyzją kryją się interesy producentów. Dzięki nominacji premiery z końca roku zwiększą sprzedaż biletów o 20–30 proc. Sprawia ona też, że do kin wracają nierzadko obrazy, które zdążyły już z ekranów zejść.
Nic więc dziwnego, że w strefie oscarowej zawsze najbardziej liczyły się produkcje wielkich studiów. Tak jest również i tym razem. Ale w dobie kryzysu Hollywood też się zmienia. Warto zauważyć, że z czterech najwyżej notowanych filmów aż trzy to opowieści oparte na faktach.
Z życia wzięte
W zakładach bukmacherskich za pewniaka uchodzi „Lincoln" Stevena Spielberga. Scenariusz Tony'ego Kushnera jest w znacznej mierze adaptacją książki Doris Kearns Goodwin „Team of Rivals: The Political Genius of Abraham Lincoln". Ukazuje ostatnie miesiące prezydentury Lincolna, gdy dążył on do zakończenia wojny secesyjnej, pojednania rozbitego na Północ i Południe narodu i uchwalenia znoszącej niewolnictwo XIII poprawki do konstytucji. Jak się wydaje, film Spielberga zgarnie worek nominacji, a absolutnym pewniakiem do zdobycia statuetki jest Daniel Day-Lewis. Amerykańscy krytycy już po Oscarowej roli w „Aż poleje się krew" Paula Thomasa Andersona ochrzcili go mianem „najwybitniejszego współczesnego aktora".