Cannes oszalało. Po pokazie prasowym na Twitterze zawrzało: „Genialny!", „Wreszcie wielkie kino". Sześciokrotny zdobywca Cezara, laureat weneckiej nagrody specjalnej za „Tajemnicę ziarna", na Lazurowym Wybrzeżu pokazał „Życie Adeli. Rozdział 1 i 2". Luźno zekranizował powieść graficzną Julie Maroh „Niebieski to najcieplejszy kolor" – historię dojrzewania francuskiej nastolatki.
Adele poznajemy w klasie. Nauczyciel, omawiając „Życie Marianny" Marivaux, pyta: „Jak rozumiecie zdanie, że sercu czegoś brakuje?". Adele romansuje z kolegą z klasy, ale odkrywa, że pociągają ją kobiety. Jej wyobraźnię opanowuje dziewczyna z niebieskimi włosami, którą gdzieś przypadkiem zobaczy. Wkrótce spotykają się w barze dla lesbijek. Emma jest studentką sztuk pięknych. Zostają kochankami. W tym związku Adele dorasta, mierzy się z nietolerancją świata, z własnymi niepokojami.
Po kilku latach zobaczymy ją jako nauczycielkę w przedszkolu. Mieszka z Emmą, ale dzieli je coraz więcej: aspiracje, styl życia. Różnice – wynikające z pochodzenia i wyznawania odmiennych wartości – coraz bardziej dają o sobie znać. Film Kechiche'a opowiada też o bólu rozstania. – Pustka po rozstaniu z bliską osobą, samotność, jaką czuje się, kiedy człowiek przestaje być kochany – każdy zna taki ból. Ale świat się nie kończy i trzeba żyć dalej – mówi Kechiche.
W trwającym blisko trzy godziny „Życiu Adeli..." nie przyspiesza akcji. Obserwuje ludzi jak dokumentalista. Kamera podchodzi do bohaterów blisko. Do ich twarzy, ciał. Sceny lesbijskiego seksu sfilmowane są z naturalistyczną dokładnością. A jednak nie mają nic wspólnego z pornografią. Są piękne. Z podobną precyzją Kechiche śledzi życie bohaterek – relacje Adele z konserwatywnymi, pochodzącymi z klasy pracującej rodzicami, przyjacielski związek Emmy z liberalną matką i ojczymem. Przysłuchuje się rozmowom w klasie, opowiada o upokorzeniu, potrafi sfilmować rozpacz po rozstaniu.