Migawki z Cannes

Na plakat tegorocznego festiwalu canneńskiego trafiło słynne zdjęcie Paula Newmana całującego żonę, Joanne Woodward. Zrobione w 1963 r. na planie filmu „New Kind of Love” przykuwa uwagę zawrotem głowy, odrobiną szaleństwa i miłością. Tym wszystkim, co liczy się w kinie.

Publikacja: 26.05.2013 19:00

Croisette w deszczu staje się smutne. Znikają mimowie, chowa się gdzieś wymachujący laseczką Chaplin, nawet młodzi tancerze przestają prężyć się w rytm muzyki R'n'B. Tylko przy pałacu festiwalowym trwa święto kina. Gra orkiestra, ustawieni wzdłuż schodów fotoreporterzy błyskają fl eszami aparatów, do podjeżdżających limuzynami gwiazd doskakują ochroniarze z rozłożonymi parasolami.

Ale festiwal rozkwita w słońcu. Wtedy na nadmorskim bulwarze turyści mieszają się z „pingwinami" w czarnych smokingach i kobietami w długich sukniach, dzieci mknące na rolkach mijają dziennikarzy biegających na wywiady. Najwytrwalsi krytycy pozdrawiają się, idąc na piąty tego dnia film. A pod wielkimi hotelami: Majestikiem, Carltonem, Marriottem, Martinezem, tłumy gapiów czekających na gwiazdy. 28 tys. twórców, aktorów, dystrybutorów, producentów, prawie 5 tys. dziennikarzy, kilkadziesiąt filmów w programie ofi cjalnym i ponad 1000 na targach. W jury Steven Spielberg, Ang Lee, Cristian Mundiu, Lynn Ramsay, Naomi Kawase i aktorzy: Nicole Kidman, Christoph Waltz, Daniel Auteuil i Vidya Balan. Taki skład jury może zdarzyć się tylko w Cannes.

Amerykanie na wybrzeżu

Otwierający festiwal „Wielki Gatsby" zebrał skrajne recenzje — od świetnych do całkowicie film odrzucających. Podobno Leonardo DiCaprio był tak rozczarowany brakiem zachwytów europejskich krytyków, że nie pojawił się nawet na wielkim, zorganizowanym pod Cannes przyjęciu. Jednym z najokazalszych od czasu słynnego bankietu, jaki Gaumont za 4 mln dolarów urządził po premierze „Piątego elementu" Bessona. Ale rozświetlające noc fajerwerki nie są w stanie przekupić recenzentów. Amerykanie przekonali się o tym niejednokrotnie. Także Sofi a Coppola, która w tym roku pokazywała „The Bling Ring", ale do Lazurowego Wybrzeża szczęścia nie ma. W 2006 r. przedstawiciele Sony wybudowali przy Croisette cały Wersal, żeby promować jej „Marię Antoninę", a zamerykanizowana historia francuskiej królowej na pokazie prasowym i tak została wygwizdana. W tym roku podobny los spotkał jej film o grupie młodych ludzi okradających domy hollywoodzkich gwiazd.

Portrety mistrzów

Cannes to miejsce, gdzie najchętniej pokazują swoje dzieła mistrzowie. Ale ten festiwal szuka też świeżego spojrzenia na świat. W tym roku najpiękniejsze okazują się filmy, których twórcy eksplorują dramaty zwyczajnych ludzi. „Przeszłość", przepiękny obraz twórcy wybitnego oscarowego „Rozstania" Asghara Farhadiego, to kolejna jego opowieść o rozchodzeniu się ludzi. O przeszłości, o drobnych odruchach mogących na zawsze zmienić życie. Irańczyk, który od jakiegoś czasu mieszka w Berlinie, a film nakręcił w Paryżu, pokazuje skomplikowane związki kobiety, dwóch mężczyzn i trójki dzieci. W rękach wielu reżyserów ta historia zamieniłaby się w soap operę, ale u Farhadiego staje się współczesnym moralitetem. Wielkim pytaniem o to wszystko, co determinuje nasz los, ale też o prawdę w naszych relacjach z innymi.

O dojrzewaniu nastolatki, odkrywaniu własnej seksualności zrobił film Abdellatif Kechiche, Francuz tunezyjskiego pochodzenia. Sześciokrotny zdobywca Cezara, laureat weneckiej Nagrody Specjalnej za „Tajemnicę ziarna", na Lazurowym Wybrzeżu pokazał „Życie Adeli. Rozdział 1 i 2". Luźno zekranizował powieść grafi czną Julie Maroh „Niebieski to najcieplejszy kolor". Jego tytułowa bohaterka jako młoda dziewczynka odkrywa swoje skłonności lesbijskie. Zakochuje się w studentce malarstwa Emmie. Po kilku latach wspólnie zamieszkują i wówczas okazuje się, że dzieli je coraz więcej. Dają o sobie znać różnice wynikające z pochodzenia z innych klas społecznych i ze środowisk wyznających odmienne wartości. Film Kechiche'a opowiada też o bólu rozchodzenia się. — Pustka po rozstaniu z bliską osobą, samotność, jaką się czuje, kiedy człowiek przestaje być kochany – każdy zna taki ból – mówi reżyser.

W „Życiu Adeli..." Tunezyjczyk obserwuje ludzi jak dokumentalista. Bez pośpiechu. Kamera podchodzi do bohaterów blisko. Sceny lesbijskiego seksu sfilmowane są z naturalistyczną dokładnością. A jednak nie mają nic wspólnego z pornografi ą. Są piękne. Ten festiwal znalazł swój temat – pokazuje wszystkie oblicza miłości.

Show-biznes żywi się show-biznesem. Mistrzowie kina Steven Soderbergh i bracia Coen opowiadają o artystach. Soderberg, który zapowiada rozwód z kinem, przynajmniej – jak mówi – „na jakiś czas", portretuje ekscentrycznego showmana i pianistę Liberacego. To znów film o inności, o facecie, który osiągnął wszystko, ale ukrywał przed światem swój homoseksualizm, którego w latach 60. ub. wieku Amerykanie by nie zaakceptowali. Ba, dzisiaj konserwatywny Hollywood też nie chciał takiego tematu. – W wielkich studiach słyszeliśmy, że film jest „zbyt gejowski" – twierdzi producent Jerry Weintraub.

Zachwyty i rozczarowania

To też był jeden z powodów, dla których Soderbergh wycofuje się z kina. Ma dość hollywoodzkiego asekuranctwa i niechęci do ryzyka. „Behind the Candelabra" powstało w telewizji HBO i właśnie małemu ekranowi zamierza się teraz poświęcić twórca „Seksu, kłamstw i kaset wideo".

Z kolei bracia Coen zawsze zawsze potrafi li lawirować pomiędzy swoimi artystycznymi ambicjami i wymaganiami wielkich wytwórni. W Cannes pokazali „Inside Llewyn Davis", opowieść o muzyku, który próbuje zaistnieć na artystycznej scenie na początku lat 60. Kamera towarzyszy mu przez tydzień potwornego miotania się. Widz wie, że za chwilę folkowa muzyka, jaką uprawia, odniesie sukces, że wyobraźnią słuchaczy zawładną Bob Dylan czy Joan Baez, a hymnem pokolenia staną się ballady „Blowin' in the Wind" i „Like a Rolling Stone". Ale Llewyn Davies nie ma już siły walczyć. Pogrążony w depresji, nie może znieść kolejnych niepowodzeń. Czy wytrwa przy swojej sztuce? Coenowie, robiąc film o losie wyprzedzającego swój czas artysty, nie stawiają kropki nad „i". Przejmujący film.

Rozczarowania? Też są. W tym roku związane głównie z dwoma filmami o przemocy w Azji. Pierwszy to nowy obraz Takashiego Miike. Drugi – „Tylko Bóg wybacza" Nicolasa Windinga Refna. Jego historia mordu i zemsty pełna jest odniesień do Freuda i scen przeraźliwej przemocy: obcinania głów, rąk, podrzynania gardeł, wyłupywania oczu. – Nie epatuję bez celu okrucieństwem – bronił się w Cannes Refn. – Sztuka ma w sobie gwałt. Jest jak seks. Zmusza do obnażania najgłębiej skrywanych namiętności.

W rankingu krytyki film ma najniższe oceny ze wszystkich konkursowych pozycji. Nie pomógł nawet Ryan Gossling w roli głównej, który nie przyleciał na Lazurowe Wybrzeże.

Legendy powracają

Jest za to Michael Douglas. W szarym garniturze i czarnej, rozpiętej pod szyją koszuli sprawia wrażenie drobnego mężczyzny. Twarz ma jak piąstkę, ale uśmiecha się szeroko, przed obiektywami fotoreporterów unosi triumfalnie w górę ręce, pozdrawia gapiów. Jego młodsi koledzy czasem odmawiają udzielania wywiadów, on – legenda Hollywood – rozmawia z dziennikarzami. Sprawia wrażenie człowieka szczęśliwego. Może właśnie dlatego, że znów jest w Cannes. Że w ogóle jest. Co miesiąc przechodzi badania lekarskie, ale przecież wygrał walkę z rakiem gardła.

Douglas jako Liberace z „Behind the Candelabra" jest znakomity.

– Ta rola była dla mnie darem losu, przyszła zaraz po raku – mówi i dodaje „przepraszam", gdy na chwilę załamuje mu się głos. – Aktor w moim wieku czeka na propozycje, w których może pokazać się od innej strony, niż znają go widzowie.

Jest też inna legenda. Nie mogę oderwać wzroku od Bernardo Bertolucciego, który siedzi przede mną na wózku inwalidzkim. Niedawno zrobił film „Ja i ty" o introwertycznym nastolatku, który zamyka się w piwnicy i odcina od świata. – To trochę o mnie – nie ukrywa.

Po nieudanej operacji kręgosłupa został sparaliżowany. Przez wiele miesięcy niemal nie wychodził z domu. Kiedyś stale w biegu, w podróży, na planie, nie umiał się pogodzić z kalectwem. – Dużo czasu upłynęło, zanim nauczyłem się od nowa żyć – mówi. – Ale dzisiaj znów wierzę w siebie, w kino, w przyszłość. Byłem na festiwalu w Rotterdamie, teraz jestem w Cannes, w sierpniu lecę do Wenecji, gdzie będę przewodniczącym jury.

Zawsze deklarował: „Marzę o tym, żeby żyć filmami, myśleć filmami, jeść filmami, śnić filmami. Tak jak poeta żyje, myśli, je i śni poezją". W „Konformiście" rozliczał się z faszyzmem, kreślił wielkie freski w „XX wieku", w „Marzycielach" opowiadał o roku 1968, prowokował mocnymi scenami erotycznymi w „Ostatnim tangu w Paryżu", wiele lat przed innymi opowiadając o samotności współczesnych, szukał sensu życia na Dalekim Wschodzie.

W tym roku w Cannes w serii klasyki pokazał „Ostatniego cesarza" w wersji 3D. – Byłem w Cannes pewnie ze 20 razy. Czasem z filmami, czasem jako widz. Czy mogłem przypuszczać, że kiedyś mój film trafi do tej sekcji?

Złodzieje i skandaliści

Bertolucci czy Douglas rzadko pokazują się na Croisette. Mieszkają z dala od Cannes, w luksusowym Hotel Du Cap. Apartament Sharon Stone zostaje tu na powitanie obsypany płatkami róż, a maitre d'hotel pilnuje, by spełnione było każde życzenie gości.

W tym roku doszło do kradzieży: sensacyjnej, jak z filmu. Z jednego z hoteli zginęła biżuteria o wartości miliona euro. Są też skandale, mimo że po niedawnej wpadce Larsa von Triera artyści są ostrożni. Podczas konferencji prasowej nie dali się sprowokować bracia Coen. Niemiecki dziennikarz spytał ich o poczucie humoru, idiotycznie dodając, że jego kraj opuściło ono na zawsze „po wojnie i Holokauście". „Czuję tu jakąś pułapkę" – natychmiast zareagował Justin Timberlake, a Joel Coen tylko wzruszył ramionami: „A co ma moje poczucie humoru do Holokaustu?".

Gorzej poszło Francois Ozonowi, który pokazał film „Młoda i piękna" o 17-letniej dziewczynie z zamożnego domu, która zostaje prostytutką. „Wiele kobiet fantazjuje, że uprawia prostytucję" – powiedział reżyser w wywiadzie dla „The Hollywood Reporter". Potem w portalu społecznościowym tłumaczył się: „Nie myślałem o wszystkich kobietach, lecz o bohaterkach mojego filmu".

Gdy oddajemy ten numer do druku, festiwal jeszcze trwa. A ostatnie dni przyniosą projekcje nowego filmu Jima Jarmuscha i „Wenus w futrze" Romana Polańskiego. To ekranizacja sztuki Davida Ivesa zainspirowanej opowiadaniem Sachera-Masocha. W ubiegłym roku przedstawienie broadwayowskie dostało nominację do nagrody Tony, a aktorka Nina Ariadna tę nagrodę odbebrała. U Polańskiego w roli reżysera i aktorki występują Mathieu Amalric i żona reżysera Emmanulle Seigner. Czy „Wenus..." ma szansę na laury? Cokolwiek się stanie, swoją promocję już film będzie miał. Bo przecież Cannes to Cannes. Drugiego takiego festiwalu na świecie nie ma.

Croisette w deszczu staje się smutne. Znikają mimowie, chowa się gdzieś wymachujący laseczką Chaplin, nawet młodzi tancerze przestają prężyć się w rytm muzyki R'n'B. Tylko przy pałacu festiwalowym trwa święto kina. Gra orkiestra, ustawieni wzdłuż schodów fotoreporterzy błyskają fl eszami aparatów, do podjeżdżających limuzynami gwiazd doskakują ochroniarze z rozłożonymi parasolami.

Ale festiwal rozkwita w słońcu. Wtedy na nadmorskim bulwarze turyści mieszają się z „pingwinami" w czarnych smokingach i kobietami w długich sukniach, dzieci mknące na rolkach mijają dziennikarzy biegających na wywiady. Najwytrwalsi krytycy pozdrawiają się, idąc na piąty tego dnia film. A pod wielkimi hotelami: Majestikiem, Carltonem, Marriottem, Martinezem, tłumy gapiów czekających na gwiazdy. 28 tys. twórców, aktorów, dystrybutorów, producentów, prawie 5 tys. dziennikarzy, kilkadziesiąt filmów w programie ofi cjalnym i ponad 1000 na targach. W jury Steven Spielberg, Ang Lee, Cristian Mundiu, Lynn Ramsay, Naomi Kawase i aktorzy: Nicole Kidman, Christoph Waltz, Daniel Auteuil i Vidya Balan. Taki skład jury może zdarzyć się tylko w Cannes.

Pozostało 89% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu