Karlowe Wary promują kino świeże i niezależne, więc wszyscy, łącznie z Amerykanami, podkreślają tu swój dystans do Hollywood.
40 lat temu filmy Jerry'ego Schatzberga „Narkomani" i „Strach na wróble" pokazały szefom wielkich studiów, jak daleko odeszli w swoich produkcjach od prawdziwych problemów amerykańskiego społeczeństwa. Dzisiaj stary mistrz ma gotowy scenariusz sequelu „Stracha na wróble".
– W Europie mówią mi: „Fantastyczny pomysł", w Ameryce słyszę: „Po co to? Pieniądze zarabia się dzięki »Człowiekowi ze stali« – twierdzi Schatzberg. – Ale próbuję. Posłałem scenariusz Alowi Pacino i Gene'owi Hackmanowi. Jeśli oni powiedzą „tak", na pewno ten film zrobimy. Hollywoodzki gwiazdor John Travolta też narzeka, że bardzo zdziecinniały dziś gigantyczne produkcje nastawione na sukces kasowy. A zapytany, co mu się ostatnio w kinie podobało, odpowiada zaskakująco:
– „Bestie z południowych krain". Reżyser Benh Zeitlin udowodnił, że nie trzeba mieć wielkich pieniędzy, żeby zrobić piękne kino. Czasem wystarczą wielkie emocje i wrażliwość. Otwarcie przeciwko Hollywood występują trzej trzydziestolatkowie z Nowego Jorku – Sean Durkin, Antonio Campos i Josh Mond. Zrobili głośne, niezależne filmy „Martha Marcy May Marlene", „Simon Killer" czy „Afterschool".