Wenecja 2013 - Z życia gwiazd

Wenecja 2013. Najwięksi aktorzy prezentują się nie tylko na czerwonym dywanie. Potrafią też zaskoczyć skromnością – pisze Barbara Hollender z Wenecji

Publikacja: 06.09.2013 17:39

Judi Dench na każdym kroku spotykała się z powszechną sympatią i zainteresowaniem

Judi Dench na każdym kroku spotykała się z powszechną sympatią i zainteresowaniem

Foto: Associated Press

W tym roku w hotelu Excelsior zameldowali się aktorzy wszystkich pokoleń i wyraźnie widać, jak w świecie kina zmienia się styl bycia.

Zobacz galerię zdjęć

Judi Dench w przyszłym roku skończy 80 lat, ma za sobą ponad pół wieku kariery, wielkie szekspirowskie kreacje w teatrze. W filmach zaczęła grać późno. – Na pierwszych zdjęciach próbnych usłyszałam: „W pani twarzy wszystko jest nie tak". Postanowiłam nie narażać się na takie uwagi – śmieje się.

Dzisiaj ma sześć nominacji do Oscara i jedną statuetkę, grała nawet w hollywoodzkich przebojach o Bondzie. A w jej twarzy wszystko jest piękne. Oczy, ujmujący uśmiech, zmarszczki, których nie ukrywa.

Do Wenecji przyjechała z filmem Stephena Frearsa „Philomena" – opartą na faktach opowieścią o Irlandce, której nieślubne dziecko przed 50 laty siostry zakonne oddały do adopcji do Stanów. Na starość Philomena Lee podjęła ostatnią próbę odnalezienia syna.

– Każda rola to poznawanie świata od nowa. Dzięki Stephenowi Frearsowi spotkałam Philomenę Lee. Byłam pod wrażeniem jej mądrości i umiejętności przebaczania – mówi skromna, starsza pani i dodaje, że chce pracować do ostatnich dni życia.

A gdy dziennikarze przepowiadają jej kolejnego Oscara i nazywają gwiazdą, śmieje się: – Jaka tam gwiazda. Kobieta, która robi to, co kocha. I tyle.

Wbrew pozorom hollywoodzkiego zadęcia nie ma też w sobie George Clooney. Jest na to zbyt inteligentny.

– Myślałem, że zapyta mnie pan o Bena Afflecka w roli Batmana – rzuca dziennikarzowi, który poprosił go o komentarz w sprawie ewentualnej interwencji wojsk amerykańskich w Syrii. W Hollywood wszyscy wiedzą, że frapuje go polityka, ale tym razem ucieka od niej. Świat kina, który oszalał na punkcie Baracka Obamy, teraz czuje się rozczarowany. Zresztą tym razem Clooney nie pokazuje tu filmu politycznego. Z Sandrą Bullock promuje „Grawitację" Alfonso Cuarona – opowieść o dwojgu astronautach uwięzionych w kosmosie po awarii rakiety. Ale to Bullock przez większą część filmu jest na ekranie sama.

– Przez wiele tygodni byłam zamknięta w kosmicznym kombinezonie i małym kadłubie rakiety – mówi.

49-letnia aktorka wyglądała w Wenecji oszałamiająco, a figury i sprawności mogłaby jej pozazdrościć niejedna dwudziestolatka.

– Muszę utrzymywać się w dobrej formie, bo mam trzyletniego syna, który waży prawie 20 kilo, a lubi, żeby go nosić na rękach – mówi.

Szum wywołało pojawienie się Scarlett Johansson, która do weneckiego pałacu festiwalowego wchodziła w hollywoodzkim stylu. Czarna suknia Versace, naszyjnik Bulgari. Ale rola w „Under the Skin", oczekiwanym filmie Jonathana Glazera, to olbrzymie ryzyko.

Johansson zagrała wyzutą z empatii „obcą". W filmie, którego akcja toczy się w Szkocji, wabi swoimi wdziękami napotkanych mężczyzn, by ich unicestwić. Dopóki nie pozna ludzkich uczuć. Wtedy sama zacznie się bać. Johansson wtapia się w wizjonerski styl Glazera. Nie boi się nagości, drastyczności. Śmiało wchodzi w eksperyment, który przez jednych został nazwany arcydziełem, przez innych katastrofą.

– Musiałam zapomnieć o ludzkich odruchach, o instynkcie samozachowawczym, o chęci chronienia innych – mówiła na konferencji prasowej.

Bo gwiazdą Johansson bywa tylko na czerwonych dywanach. W swoich wyborach profesjonalnych nie próbuje tworzyć wizerunku „glamour". Jest inteligentną profesjonalistką, która szlify zawodowe zdobyła u Woody'ego Allena.

Do tego samego pokolenia trzydziestolatków należy Jesse Eisenberg. Jedno z „najgorętszych" nazwisk amerykańskiego kina. Znany z roli Marka Zuckerberga z filmu Davida Finchera „The Social Network" do Wenecji przyjechał z „Night Moves". Nie pozwolił sobie na taryfę ulgową, tworząc świetną kreację chłopaka ogarniętego strachem i obsesją.

– Grałem ekologa-wojownika, więc przed zdjęciami kilka miesięcy mieszkałem w jurcie i pracowałem na polu kapusty – mówi chudy chłopak z bujną czupryną, na którego na ulicy nikt by nie zwrócił uwagi.

Dla aktorów nowej generacji wzorami są Robert De Niro i Meryl Streep. To media robią z nich celebrytów, ustawiają pod ściankami do zdjęć, wchodzą z kaloszami w prywatne życie. Oni sami po konferencjach prasowych najchętniej szybko uciekają. Jak Eisenberg. Za to na ekranie nie boją się drastyczności, sięgania do ciemnych stron ludzkiej psychiki. Nie budują swego wizerunku. Grają. Ryzykują. Na tym polega ich siła.

W tym roku w hotelu Excelsior zameldowali się aktorzy wszystkich pokoleń i wyraźnie widać, jak w świecie kina zmienia się styl bycia.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 96% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów