Dotrzeć można do tego państwa tylko ze zorganizowaną grupą, czyli z wycieczką i w taką drogę wybrali się członkowie ekipy realizującej film dla BBC. Oczywiście – z ukrycia, bo zagraniczni dziennikarze mają tu zakaz wstępu. Osiem dni pobytu w egzotycznej rzeczywistości było źródłem nieustannych zaskoczeń. Pod czujną opieką dwójki reżimowych przewodników nie można było udać się nigdzie bez ich zgody. Umieszczeni w jednym z najlepszych hoteli Koreańskiej republiki Ludowo-Demokratycznej wycieczkowicze mierzyli się z brakiem światła w toaletach, zalanymi posadzkami i toczącymi się bez przerwy głośnymi robotami budowlanymi tuż za hotelowymi oknami.
Od drugiego dnia wycieczki grupie towarzyszył oficjalny fotograf i kamerzysta. Program zwiedzania przewidywał m.in. oglądanie pomnika wzniesionego ku czci Partii Pracy Korei, wizytę w mauzoleum. Tam nieprzerwanie trwa kult Kim Ir Sena uważanego za ojca narodu. A przed jego pozłacanym pomnikiem niewyobrażalnej wysokości, kłaniają się wciąż mali i duzi mieszkańcy tego raju na pokaz.
Koreańczyków naucza się, że są nacją wyższą. Umundurowana jest większa część tamtejszej ludności. Kim Dzong Il podziwiał i naśladował Hitlera, włącznie z urządzaniem w Pjongjangu marszów przypominających nazistowskie; odbywają się one do dziś.
Na pokaz dla wycieczki jest wszystko – także modelowy dom, kompletny, z modelową rodziną, modelową kuchnią i lodówką pełną żywności. Wiadomo jednak, jaki głód cierpią Koreańczycy - ludzie szukają pożywienia nawet w błocie... Trzy lata temu ONZ podała, że 6 milionów niedożywionych ludzi wymaga natychmiastowej pomocy. Z głodu zmarło tam już co najmniej milion osób.
W środkach masowego przekazu wszechobecna jest propaganda. W gazetach - pełno pieśni podżegających do wojny i pieśni wojskowych.