Film „Do granic”. Jak Ameryka traktuje imigrantów z Europy

Życie imigranta staje się thrillerem nawet wtedy, gdy wydaje mu się, że ma najpewniejszą wizę. Pokazuje to hiszpański przebój filmowy „Do granic”, który właśnie trafił do naszych kin

Publikacja: 18.06.2024 04:30

Bruna Cusi (Elena) i Alberto Ammann (Diego) w filmie „Do granic”

„Do granic” film hiszpański

Bruna Cusi (Elena) i Alberto Ammann (Diego) w filmie „Do granic”

Foto: Gutek Film

Film zaczyna się niemal sielankowo. Para 30-latków wsiada w Barcelonie do taksówki, jest szczęśliwa, choć lekko podenerwowana. Trudno się dziwić, lecą oni do Miami, więc po raz ostatni sprawdzają, czy mają wszystkie dokumenty. Ona dzwoni na pożegnanie do rodziców, zapewniając, że za rok na pewno przyjadą do nich w odwiedziny. Nie wybierają się bowiem na wycieczkę, chcą w Stanach urządzić się od nowa.

Podróż przebiega bez zakłóceń, niepokój jednak narasta na nowojorskim lotnisku w kolejce do sprawdzenia dokumentów. Niby wszystko mają w porządku, Elena wygrała wizę w loterii ogłaszanej przez amerykańskie władze, Diego zdobył swoją całkowicie legalnie w Hiszpanii, choć jest Wenezuelczykiem. Gdy wreszcie podchodzą do stanowisk, gdy zostaną pobrane odciski ich palców, czar pryska. Choć nikt nie kwestionuje legalności ich dokumentów, zostają skierowani do specjalnego pomieszczenia.

Tylko 69 zł za pół roku czytania.

O tym, jak szybko zmienia się świat. Czy będzie pokój na Ukrainie. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, tłumaczymy, inspirujemy.

Film
Tribute to David Lynch podczas Timeless Film Festival Warsaw
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Film
Oscary 2025: „Anora” z pięcioma Oscarami. Kreml odtrąbił sukces
Film
Kieran Culkin z Oscarem za „list miłosny do Polski”, czyli film „Prawdziwy ból”
Film
Oscary 2025: Tryumf „Anory”, „Emilia Perez” wielkim przegranym
Film
Atak terrorystyczny, który miał większą oglądalność niż lądowanie na Księżycu
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”