Światowe media za wydarzenie najważniejszej fonograficznej gali świata uznały rekord Beyoncé. Otrzymując cztery statuetki Grammy, wokalistka pobiła rekord wszech czasów, mając teraz w kolekcji 32 prestiżowe nagrody.
Medialni antagoniści
Beyoncé wygrała w kategoriach: najlepszy album dance/elektroniczny („Renaissance”), najlepsze nagranie dance/elektroniczne („Break My Soul”), najlepsza piosenka R&B („Cuff It”) i najlepszy tradycyjny występ R&B („Plastic Off the Sofa”). Wcześniej rekord należał do dyrygenta Georga Soltiego, posiadacza 31 statuetek. Statystyki nie oddają jednak całej prawdy o żadnym przemyśle, o muzycznym tym bardziej, chodzi przecież o sztukę.
Czytaj więcej
Otrzymując cztery statuetki Grammy wokalistka pobiła rekord wszech czasów, mając teraz w kolekcji 32 prestiżowe nagrody. Po dwie statuetki, bardziej prestiżowe, otrzymali Harry Styles, Ozzy Osbourne, Wet Leg i Wille Nelson.
Rywalizacja nie była prosta, ponieważ Beyoncé miała dziewięć nominacji, ale Kendrick Lamar otrzymał ich osiem, zaś Adele znalazła się w czołówce z siedmioma szansami na zwycięstwo, gdy Harry Styles miał ich sześć. Jak się okazało, wieczór był pełen zaskoczeń jak w ruletce. Beyonce królowała, odbierając mniej prestiżowe nagrody, a przez ostatnie półgodziny najbardziej prestiżowe trofea odbierali Styles i inni.
Były członek boysbandu One Direction zdobył najważniejszą nagrodę wieczoru za album roku (szlachetny pop „Harry’s House”), pokonując Beyoncé i Adele. Zachował się wtedy bardzo grzecznie.