Od premiery, która odbyła się w połowie grudnia, wpływy ze sprzedaży biletów na film „Avatar. Istota wody” rosną systematycznie i ogromnie szybko. Zaledwie po dwóch tygodniach wyświetlania przekroczyły na całym świecie miliard dolarów. Co ciekawe, tylko ok. 30 proc. tej sumy film zarobił na rynku amerykańskim, 70 proc. w innych krajach. Najwięcej, bo aż 105 mln, w Chinach. We Francji – 60 mln, w Korei – 55 mln, w Niemczech – 42 mln, a w Indiach – 40 mln dol.
Dzisiaj suma ta zwiększyła się do 1,75 mld dol. i „Avatar. Istota wody” zajmuje już siódme miejsce na liście najbardziej kasowych filmów wszech czasów. Eksperci szacują, że może na swoim koncie zebrać ostatecznie ponad 2 mld.
Czytaj więcej
Największe przeboje roku 2022 to „Avatar. Istota wody” i „Top Gun: Maverick”, a najwyższe wpływy przyniósł rynek północnoamerykański
Coraz dłuższa seria
Tymczasem James Cameron kręci trzy kolejne części. W ostatniej żona Jake’a ma zejść na Ziemię. Stworzenie takiej serii reżyser zapowiadał już na początku stycznia 2010 r., dwa tygodnie po premierze pierwszego „Avatara”. Jednak na kolejną część widzowie musieli czekać aż 13 lat. Cameron kilkakrotnie przesuwał terminy rozpoczęcia zdjęć. Pracował nad scenariuszami. Eksperymentował też ze zdjęciami podwodnymi, m.in. budując specjalne baseny. Bo Jake Sully, który miał kolonizować Pandorę, a przeszedł na stronę Navi, jest wciąż ścigany przez swoją korporację i ucieka razem z rodziną na terytoria zamieszkane przez plemiona wodniackie.
Niebywałe sukcesy finansowe zapewniają Cameronowi królewską wręcz pozycję w Hollywood. O bogactwie samego reżysera nie ma nawet co wspominać. Rewelacyjnie zarabiają przy nim również aktorzy.