Ludzie kultury już w 2014 roku apelowali, by pomagać ukraińskim imprezom. Pisali w otwartym liście: „Reżyserzy, producenci i agenci sprzedaży: prosimy, żebyście udostępnili swoje filmy chętnie i za darmo wszystkim festiwalom na Ukrainie, bez opłat za pokazy. Instytuty filmowe: prosimy, żebyście opłacali podróże na ukraińskie festiwale filmowcom ze swoich krajów”. Dziś taka pomoc już nie wystarcza. Ukraińskie imprezy kulturalne próbują przetrwać straszny czas poza granicami kraju.
Zaczynający się w piątek Warszawski Festiwal Filmowy zaprosił do siebie krajowy przegląd z Odessy. W konkursie znalazło się 7 ukraińskich filmów krótkich i 11 długometrażowych, m.in. „Błysk” Walentyna Wasjanowicza i ukraiński kandydat do Oscara „Klondike” Maryny Er Gorbach, a także dwie polskie koprodukcje „Dzień ukraińskiego ochotnika” Wołodymira Tyykhy i „Pamfir” Dmytro Sukholytkiego-Sobczuka. Większość pozycji odnosi się do konfliktu ukraińsko-rosyjskiego i wojny, która toczy się w rejonie Donbasu od 2014 roku.
Organizatorzy Energi-CAMERIMAGE postanowili pomóc ukraińskim kolegom
– Kino ukraińskie, mimo inwazji rosyjskiej, ma się dobrze – zapewnia dyrektor festiwalu Stefan Laudyn. – Fantastyczny okres dla kina ukraińskiego zaczął się jeszcze w zeszłej dekadzie. Widać tam eksplozję talentów.
Dwie imprezy ukraińskie będzie gościł podczas 30., jubileuszowej edycji toruński festiwal EnergaCAMERIMAGE. Właśnie w Toruniu w pierwszych tygodniach wojny znalazła schronienie Elena Rubashevska, krytyczka filmowa i reżyserka. W lutym była w Doniecku na dokumentacji do filmu o kryzysie w Donbasie. Gdy wybuchła wojna, nie mogła już dojechać do swojego mieszkania. Wkrótce potem pracę w Fundacji Tumult zaproponował jej Marek Żydowicz, dyrektor EnergaCAMERIMAGE.