Nagroda im. Janusza „Kuby” Morgensterna trafia do młodych twórców. Dlaczego taką właśnie formułę pani wybrała, by uczcić pamięć męża?
Kuba zawsze wspominał, że kiedy był początkującym reżyserem bardzo trudno było mu wystartować. I czuł ogromną wdzięczność w stosunku do ludzi, którzy mu wtedy pomogli. Kiedy już miał swój zespół „Perspektywa”, starał się dbać o debiutantów. Wiedział, że oni potrzebują wsparcia tak, jak on przed laty. Dlatego po śmierci Kuby, gdy chciałam ustanowić nagrodę jego imienia, pomyślałam, że to powinno być wyróżnienie dla twórców, którzy są na początku swojej zawodowej drogi. Ale jednocześnie założyłam, że będziemy wspierać filmy, które podobałyby się Kubie. Najprościej powiedzieć: „ludzkie”. Nie chcę honorować kina eksperymentalnego, wydumanego, nawet jeśli byłoby bardzo ciekawe. Szukam na ekranie prostoty, empatii, dobrych uczuć.