Tak dobrze, jak czwarta część tej komediowej serii, tym razem wyreżyserowana przez Annę Wieczur-Bluszcz, nie poszły nawet skandalizujące „Dziewczyny z Dubaju", firmowane przez Dodę. Ale ta opowieść ma swoją wierną publiczność i tradycję.
Dwa pierwsze filmy serii, w reżyserii Romana Załuskiego, powstały pod koniec lat 80. Były historią Kasi, którą rodzice chcą na wsi na siłę wydać za mąż. Ona (grana przez Grażynę Błęcką-Kolską) ucieka sprzed ołtarza. W Warszawie studiuje i dorabia, zajmując się Piotrusiem, synkiem docenta Wolańskiego. Żona naukowca podejrzewa ją o romans ze swoim mężem, ale Kasia wybiera młodego absolwenta SGGW i zamieszkuje z nim w gospodarstwie.
W drugiej części „Galimatias, czyli Kogel-mogel 2" Wolańscy podrzucają im dziecko do opieki, ale też okazuje się, że jej dyplom się opóźni, bo dziewczyna, ku swojej rozpaczy, a ku uciesze rodziny, jest w ciąży.
Do swoich bohaterów scenarzystka Ilona Łepkowska wróciła po 30 latach w filmie „Miszmasz, czyli Kogel-mogel 3". Czwarta część to dalszy ciąg ich losów. Kolejne pokolenie to Agnieszka i Marcin. Ich związek chce rozerwać była kochanka chłopaka. Podejrzenia Wolańskiej sprawdziły się po latach, bo romans między naukowcem a Kasią rzeczywiście kwitnie, choć para żyje ze sobą – jak mówi babcia – „na kartę rowerową".
To prawda, że „Koniec świata, czyli Kogel-mogel 4" sprawia wrażenie filmu z innej epoki. Nie odbijają się w nim problemy dzisiejszej Polski, ani polityczne, ani społeczne. Psychicznie odeszliśmy daleko od dylematów pojawiającej się tu cioci z Ameryki, życia na kocią łapę czy kobiety-wampa usiłującej zemścić się na byłym kochanku.